Rywin: nie stawiłem się, bo nie byłem wzywany na przesłuchanie
Lew Rywin, skazany prawomocnie na dwa lata więzienia za pomoc w płatnej protekcji wobec Agory, nie stawił się w Prokuraturze Apelacyjnej w Białymstoku. Nie wiedziałem, iż mam być we wtorek
przesłuchany, bo nie otrzymałem z prokuratury wezwania - powiedział Lew Rywin.
Rywin miał zeznawać jako świadek w śledztwie dotyczącym procesu legislacyjnego ustawy o radiofonii i telewizji, w tym okoliczności usunięcia z jej projektu słów "lub czasopisma".
Prokuratura "gra nie fair", informując, że się nie stawiłem - stwierdził Rywin. Zapewnił, że jest dostępny pod znanym warszawskiej prokuraturze adresem prywatnym i służbowym i - tak jak zwykle - stawi się na wezwanie, jeśli je otrzyma.
Wracając samochodem z wizyty od lekarza dowiedziałem się z radia, że się nie stawiłem, że byłem wezwany. Stanowczo zaprzeczam - ani ja, ani moi adwokaci nie dostaliśmy żadnego wezwania. Nic mi nie było na ten temat wiadomo. Według mnie, jest to kolejny przykład medialnej historyjki wokół mego nazwiska - oświadczył Rywin.
Według nieoficjalnych informacji z białostockiej prokuratury, Rywin miał być przesłuchiwany przede wszystkim w związku z procesem karnym, w którym został skazany, a w którym nie wyjaśniono, komu miał w płatnej protekcji pomagać.
Prokuratura nie wie, dlaczego Rywin nie stawił się we wtorek na przesłuchanie, choć przyznaje, że świadek nie odebrał wezwania. Kiedy ponownie zostanie wezwany, na razie nie wiadomo.
Adwokat Rywina, mec. Piotr Rychłowski w oświadczeniu dla PAP napisał, że z jego informacji wynika, iż wezwanie z białostockiej prokuratury dla Rywina mogło nie zostać doręczone - być może dlatego, że jego klient zmienił miejsce zamieszkania, ale zarazem podkreślił, że Rywin informował o tym Sąd Okręgowy w Warszawie, jeszcze w trakcie swego procesu.
W prowadzonym w Białymstoku śledztwie zarzuty - związane z przerobieniem ustawy - postawiono dotąd trzem osobom: Janinie S., byłej prawniczce Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Iwonie G. (wciąż tam pracującej) oraz Tomaszowi Ł. z Ministerstwa Kultury. Wszyscy troje nie przyznają się do winy.
Zarzuty zostały im postawione jeszcze zanim śledztwo zostało rozszerzone, gdyż początkowo Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku zajmowała się tylko usunięciem z projektu ustawy o rtv słów "lub czasopisma", a obecnie - całym procesem legislacyjnym, aż do wniesienia go pod obrady Rady Ministrów.
Częścią śledztwa jest obecnie także zawiadomienie złożone przez Lecha Nikolskiego, szefa gabinetu politycznego premiera w rządzie Leszka Millera. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł w prokuraturze, dotyczy ono ustalenia jego rzekomego udziału w aferze Rywina. Chodzi o wymienianie jego nazwiska w tzw. grupie trzymającej władzę w raportach niektórych członków komisji śledczej, w tym w raporcie posła Zbigniewa Ziobry (PiS), uznanym za oficjalne stanowisko całej komisji. Nikolski te oceny kwestionuje. W ubiegłym tygodniu był w Białymstoku przesłuchiwany.