Rywin nie stawił się w prokuraturze ws. "lub czasopism"
Lew Rywin, skazany prawomocnie na dwa lata więzienia za pomoc w płatnej protekcji wobec Agory, nie stawił się w Prokuraturze Apelacyjnej w Białymstoku. Miał tam zeznawać jako świadek w śledztwie dotyczącym procesu legislacyjnego ustawy o radiofonii i telewizji, w tym okoliczności usunięcia z jej projektu słów "lub czasopisma".
Według nieoficjalnych informacji z prokuratury, Rywin miał być przesłuchiwany przede wszystkim w związku z procesem karnym, w którym został skazany, a w którym nie wyjaśniono, komu miał w płatnej protekcji pomagać.
Prokuratura nie wie, dlaczego Rywin nie stawił się we wtorek na przesłuchanie, choć przyznaje, że świadek nie odebrał wezwania. Kiedy ponownie zostanie wezwany, na razie nie wiadomo.
W prowadzonym w Białymstoku śledztwie zarzuty - związane z przerobieniem ustawy - postawiono dotąd trzem osobom: Janinie S., byłej prawniczce Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Iwonie G. (wciąż tam pracującej) oraz Tomaszowi Ł. z Ministerstwa Kultury. Wszyscy troje nie przyznają się.
Zarzuty zostały im postawione jeszcze zanim śledztwo zostało rozszerzone, gdyż początkowo Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku zajmowała się tylko usunięciem z projektu ustawy o rtv słów "lub czasopisma", a obecnie - całym procesem legislacyjnym tego dokumentu, aż do wniesienia go pod obrady Rady Ministrów.
Częścią śledztwa jest obecnie także zawiadomienie złożone przez Lecha Nikolskiego, szefa gabinetu politycznego premiera w rządzie Leszka Millera. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł w prokuraturze, dotyczy ono ustalenia jego rzekomego udziału w aferze Rywina. Chodzi o wymienianie jego nazwiska w tzw. grupie trzymającej władzę w raportach niektórych członków komisji śledczej, w tym w raporcie posła Zbigniewa Ziobry (PiS), uznanym za oficjalne stanowisko całej komisji. Nikolski te oceny kwestionuje. W ubiegłym tygodniu był w Białymstoku przesłuchiwany.