Rybacy zgrzytają zębami
Przez trzy miesiące naszych rybaków
obowiązuje zakaz połowu fląder. Kutry z Danii przypływają do
naszych portów i pod nosem wyładowują nam "zakazane" ryby - pisze
"Głos Pomorza".
30.03.2004 07:00
Rybacy mówią o absurdach w ochronie zasobów ryb od dawna. Narzekają na zbyt asekuranckie, ich zdaniem, szacowanie zasobów ryb przez instytuty naukowe, wytykają niespójności w unijnych przepisach i polskim prawie. Jednym z absurdów jest ochrona fląder. Od kilku lat polscy rybacy od 15 lutego do 15 maja nie mogą łowić tych ryb. Poza polską strefą większość wód Bałtyku nie jest objęta zakazem - informuje gazeta.
Duńczycy np. mogą łowić flądry, ale z wyjątkiem samic. Jeśli znajdą się one w sieci, powinny być wrzucone z powrotem do wody. Obecnie do Kołobrzegu co kilka dni zawijają kutry z Danii z ładunkiem od kilkunastu do kilkudziesięciu ton fląder. Rybacy nie dziwią się zamawiającym towar przetwórcom. W Polsce stworzył się popyt na flądry, dostawy z zagranicy pozwalają zachować ciągłość produkcji - podaje dziennik.
W Morskim Instytucie Rybackim w Gdyni przyznają, że na Bałtyku panuje niekonsekwencja w ochronie fląder. "Ochrona jest konieczna. Stanowisko Polski, że flądry powinny być chronione na całym Bałtyku, przedstawiliśmy na wrześniowej Komisji Morza Bałtyckiego. Poparła nas Międzynarodowa Rada Badań Morza. Komisja zapowiedziała, że wyda własne regulacje w tej sprawie, ale do dziś to nie nastąpiło" - mówi Zbigniew Karnicki, dyrektor MIR w Gdyni. Przyznaje, że Instytut jest przeciwny skróceniu czasu ochrony, o co występują rybacy, ale ostateczne decyzje należą do ministerstwa. Dyrektor zapewnia, że po wejściu do UE Polska kategorycznie będzie żądać rozszerzenia ochrony fląder naszym wzorem - pisze "Głos Pomorza". (PAP)