Rutynowe badanie zakończyło się tragedią
Barbara Kunkel zapłaciła 450 złotych za zwykłe badanie tomografem i w piątek, 4 listopada rano zgłosiła się Zakładu Radiologii AMG. Kilka godzin później już nie żyła.
16.11.2005 | aktual.: 11.06.2018 15:09
Mama była aktywna, jeździła codziennie na rowerze, nie cierpiała na żadne poważne schorzenia - mówi cicho Katarzyna Kunkel. - Skarżyła się tylko na bóle brzucha i dlatego zdecydowała się na prywatne badanie tomokomputerowe. Ignacy Kunkel obserwował przez uchylone drzwi przebieg badania. Widział, jak żona najpierw wypiła płyn do kontrastu, a następnie przyjęła kontrast dożylnie.
Nagle zaczęła wymiotować, straciła przytomność. - Słyszałem, jak pani asystująca przy badaniu mówiła: "Otworzyć oczka, oddychamy", klepiąc żonę po twarzy - twierdzi pan Ignacy. - Ciągle dopytywała się, "gdzie jest ten doktor?". Anestezjolog przyszedł dopiero po pół godzinie. Pacjentkę próbowano przez kilka godzin reanimować. Bezskutecznie.
- Lekarze najpierw podejrzewali zator - mówi syn, Przemysław Kunkel. - Potem go wykluczono. Nie wiemy, dlaczego mama zmarła. W poniedziałek Katarzyna i Przemysław Kunkel zawiadomili Prokuratorę Rejonową Gdańsk Wrzeszcz o podejrzeniu przestępstwa nieumyślnego spowodowania śmierci matki w AMG. Poprosili także o zabezpieczenie przez prokuraturę dokumentacji lekarskiej.
- Nie chcemy się mścić - twierdzą dzieci zmarłej. - Pragniemy jedynie poznać prawdę. I być może zapobiec kolejnej tragedii. - Wszczęliśmy postępowanie przygotowawcze - mówi Dariusz Różycki, szef prokuratury Gdańsk Wrzeszcz. - Na zlecenie prokuratora przeprowadzono już sekcję zwłok pani Kunkel.
Dorota Abramowicz