Ruszyło pierwsze kino internetowe w Polsce
W piątek rano ruszyło pierwsze w Polsce kino internetowe. Od prawdziwego różni się tym, że filmy ogląda się w domu, a od wypożyczalni DVD - że nadawane są w nim premiery, a nie filmy, które przeszły już przez wszystkie multipleksy. W kinie z komputera nie będzie jednak hollywoodzkich hitów, tylko filmy niszowe - zapowiada "Dziennik".
Seanse rozpoczynają się o konkretnych godzinach, jak w realu, a ekrany to monitory komputerów widzów. Dzięki temu odnosimy wrażenie, że jesteśmy w sali kinowej i oglądamy film wspólnie z widzami z całej Polski - chwali tę zasadę Łukasz Skrzypek, pomysłodawca i właściciel kina.
Jednak zasada ta ma też wadę. "Sale" mieszczą jedynie po 60 osób, a to oznacza, że tylko tylu widzów może w tym samym momencie oglądać jeden film. Po co takie ograniczenie, skoro seans jest nadawany przez internet? To wymóg producentów. Organizujemy pokazy filmów, które w kinach pojawią się dopiero za kilka miesięcy - tłumaczy Skrzypek.
Repertuar stanowią niekomercyjne produkcje z całego świata. Są trudno dostępne, nawet w Warszawie. Teraz dotrą do szerszej publiczności - mówi Skrzypek. Czy to oznacza, że w internetowym kinie nie będzie hollywoodzkich hitów? Nie planujemy na razie ich pokazywać - odpowiada Skrzypek. Podlegają innym prawom dystrybucji. Zresztą kosztowałoby to ogromne pieniądze - wyjaśnia.
Eksperci twierdzą jednak, że ambitny repertuar to strzał w dziesiątkę. Zauważyłem niesłychane prosperity na filmy niszowe - komentuje Tomasz Raczek, krytyk filmowy i publicysta. Dodaje, że kina studyjne wypełniają się po brzegi, mamy głód filmów niezależnych.
Z tych powodów kino internetowe nie zagraża na razie wypożyczalniom DVD, w których królują wycofane już z multipleksów masowe przeboje. Te jednak i tak poszerzają ofertę o dostawę do domu. A jak obejrzeć film w internecie? Na stronie www.iplex.pl trzeba założyć własne konto, a potem wybrać coś z repertuaru - instruuje "Dziennik". (PAP)