Ruszyła rozprawa apelacyjna ws. wprowadzenia stanu wojennego
Przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie zaczęła się rozprawa apelacyjna od wyroku sądu I instancji w sprawie wprowadzenia w 1981 r. stanu wojennego w Polsce.
27.05.2013 | aktual.: 27.05.2013 10:30
Katowicki pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej zaskarżył ubiegłoroczny wyrok sądu tylko w wątku uniewinnienia b. I sekretarza PZPR Stanisława Kani. IPN wnosi o uchylenie wyroku wobec Kani i o jego ponowny proces. Apelację złożył także obrońca skazanego na 2 lata więzienia w zawieszeniu b. szefa MSW Czesława Kiszczaka - w tym wątku IPN nie apelował.
Spośród podsądnych na rozprawie stawił się Kania; nie chciał wypowiadać się dla prasy.
12 stycznia 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że stan wojenny nielegalnie wprowadziła tajna grupa przestępcza o charakterze zbrojnym pod wodzą gen. Wojciecha Jaruzelskiego - w celu likwidacji NSZZ "Solidarność", zachowania ówczesnego ustroju komunistycznego oraz osobistych pozycji we władzach PRL.
Uwzględniając wniosek IPN, sąd wymierzył karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu 88-letniemu Kiszczakowi za udział w tej grupie przestępczej. Od takiego zarzutu uniewinniono zaś b. I sekretarza KC PZPR (był nim do października 1981 r.) 86-letniego Kanię. Prokurator IPN żądał dla Kani takiej kary jak dla Kiszczaka - dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Z powodu przedawnienia, ale przy uznaniu winy, umorzono sprawę trzeciej oskarżonej - 83-letniej Eugenii Kempary, b. członkini Rady Państwa PRL, oskarżonej o przekroczenie uprawnień przez głosowanie za przyjęciem dekretów o stanie wojennym.
Sprawę 89-letniego Jaruzelskiego sąd zawiesił jeszcze latem 2011 r. z powodu jego złego stanu zdrowia. Jeśli jego stan się nie polepszy, nigdy nie stanie już przed sądem za kierowanie tą grupą przestępczą (za co grozi kara do 10 lat więzienia) i podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień.
- Apelacja dotyczy uniewinnienia Stanisława Kani, w pozostałym zakresie zgadzamy się z wyrokiem sądu. Był on zbieżny z wnioskami prokuratora - mówiła wcześniej szefowa pionu śledczego katowickiego IPN Ewa Koj.
Obrońca Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski mówił, że najdalej idące wnioski jego apelacji dotyczą ewentualnego przedawnienia czynu lub też uznania, że sądzić mógł go tylko Trybunał Stanu. Przypomniał, iż w 1996 r. Sejm umorzył sprawę odpowiedzialności konstytucyjnej autorów stanu wojennego. Alternatywnie obrońca wniósł też o uniewinnienie Kiszczaka lub o zwrot jego sprawy I instancji. Wystąpił też o zawieszenie postępowania apelacyjnego wobec swego klienta ze względu na jego zły stan zdrowia.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic oskarżył dziewięć osób - członków władz przygotowujących stan wojenny oraz Rady Państwa PRL, która formalnie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety. Proces trwał od września 2008 r. Po wyłączeniu przez sąd spraw czterech oskarżonych do oddzielnych postępowań oraz śmierci dwojga innych, w procesie zostało troje podsądnych.
Zarzuty w sprawie "związku przestępczego" przedawniają się w 2020 r. Oskarżeni twierdzili wiele razy, że działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby sowieckiej interwencji.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia SO Ewa Jethon mówiła, że w przypadku oskarżonych spełniono wszystkie znamiona "związku przestępczego", bo kodeks karny przewiduje sankcje dla każdego związku przestępczego "niezależnie od tego, czy się jest zwykłym obywatelem, czy wysokim funkcjonariuszem". SO wyłączył z tego grona Kanię, bo "nie działał on z zamiarem nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego; opowiadał się za politycznym rozwiązaniem sytuacji w kraju, nie akceptował rozwiązań siłowych".
SO ustalił, że grupa ta działała w tajnym porozumieniu co najmniej od marca 1981 r. w celu rozwiązania ówczesnego kryzysu politycznego przez wprowadzenie nielegalnego stanu wojennego i likwidację NSZZ "Solidarność". Według sądu postanowili oni prowadzić prace nad tym w tajemnicy, by wykorzystać "element zaskoczenia" i zakładając wprowadzenie stanu wojennego na mocy dekretów Rady Państwa. Sędzia dodała, że mieli "pełną świadomość", że byłoby nielegalne, gdyby do wydania dekretów doszło w czasie sesji Sejmu (bo w jej czasie Rada Państwa nie miała prawa wydawania dekretów).
Według SO nie można podzielić opinii oskarżonych, by działali w tzw. stanie wyższej konieczności (który sprawia, że nie ma mowy o przestępstwie - PAP) wobec rzekomej groźby interwencji wojsk Układu Warszawskiego. Według sądu "argument o zagrożeniu interwencją wojsk Układu Warszawskiego jest używany instrumentalnie ex-post dla uzasadnienia wprowadzenia stanu wojennego".
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. komunistyczne władze PRL wprowadziły stan wojenny, by zgnieść ruch społeczny NSZZ "Solidarność". Jego autorzy twierdzą, że spowodował on kilkanaście ofiar śmiertelnych; według sejmowej komisji nadzwyczajnej z lat 1989-1991 było ich ok. 90. Tysiące osób uwięziono, wielu zwolniono z pracy i zmuszono do emigracji. Autorzy stanu wojennego uzasadniali jego ogłoszenie niebezpieczeństwem - ich zdaniem - przejęcia władzy przez Solidarność, a stan wojenny miał być "mniejszym złem".
W 1992 r. sejm przyjął uchwałę, że stan wojenny był nielegalny. W 1996 r. Sejm, głosami ówczesnej koalicji SLD-PSL, nie zgodził się, by Jaruzelski, Kiszczak i inni autorzy stanu wojennego odpowiadali przed Trybunałem Stanu. W 2011 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że dekrety o stanie wojennym przyjęto niezgodnie nawet z prawem PRL.