Ruszył proces rodziców ws. zabójstwa trzymiesięcznej córki
Przed łódzkim sądem okręgowym ruszył proces 28-latka oskarżonego o zabójstwo trzymiesięcznej córki. Mężczyzna bił dziecko pięścią po głowie i całym ciele. Na ławie oskarżonych zasiada także 20-letnia matka, która odpowiada za narażenie życia dziecka.
Przed sądem oboje oskarżeni nie przyznali się do winy; tymczasem w śledztwie 28-latek przyznał, że zdarzało mu się bić córkę. Oboje odmówili także składania wyjaśnień i zgodzili się odpowiadać tylko na pytania obrońców.
28-letniemu Arkadiuszowi A. grozi dożywocie, matce dziecka Martynie P. - kara do pięciu lat więzienia.
Tuż przed rozprawą, gdy oskarżonego doprowadzano z aresztu na salę sądową, został uderzony w twarz przez matkę współoskarżonej.
Do tragedii doszło we wrześniu ub. roku w mieszkaniu w centrum Łodzi. O śmierci niespełna trzymiesięcznej Nadii pogotowie ratunkowe zostało powiadomione przez jednego z rodziców. Na twarzy dziewczynki ratownicy zauważyli zasinienia; wezwali policję i prokuratora.
Przybyły na miejsce lekarz nie wykluczył, że dziecko zmarło w nocy - kilka godzin przed przyjazdem pogotowia. Później wyszło na jaw, że kiedy rodzice stwierdzili, że dziecko nie żyje, próbowali jego zimne ciało ogrzać grzejnikiem.
Wyniki sekcji zwłok wykazały, że przyczyną śmierci niemowlęcia były rozległe obrażenia głowy - krwiaki i obrzęk mózgu. Na głowie i twarzy stwierdzono zasinienia, które mogły powstać na kilka dni przed śmiercią. U dziewczynki stwierdzono także złamania aż sześciu żeber.
Jak ustalono, od początku wrześniu ub. roku między rodzicami dziecka, żyjącymi w konkubinacie, dochodziło do kłótni. Według prokuratury co najmniej na kilka dni przed śmiercią ojciec wielokrotnie uderzał córkę otwartą ręką i pięścią w głowę; bił ją po całym ciele. Uderzał też główką dziecka o elementy łóżka, a także rzucał i potrząsał niemowlęciem. Powodem takiej agresji miał być płacz dziecka, które w ten sposób chciał uciszyć.
Matka dziecka - zdaniem śledczych - widziała te obrażenia, ale nie zrobiła nic, aby zagwarantować mu pomoc medyczną i podjęcie leczenia. Według świadków w weekend przed tragedią miała nawet powiedzieć, że nie pójdą z córką do lekarza, bo wyszłoby na jaw, że została pobita.
Według prokuratury Arkadiusz A. w śledztwie przyznał się do zabójstwa. Potwierdził podczas przesłuchania, że zdarzało się, iż stosował przemoc, żeby uciszyć niemowlę. Przyznał też, że uderzając dziewczynkę, zdawał sobie sprawę, że może jej zrobić krzywdę. Matka od początku nie przyznawała się do zarzutu.
Biegli psychiatrzy uznali, że oboje są poczytalni i mogą odpowiadać przed sądem. Mężczyzna przebywa w areszcie; kobieta odpowiada z wolnej stopy.
Rodzina matki dziecka była pod opieką łódzkiego MOPS - korzystała z pomocy finansowej i wsparcia pracownika socjalnego. Policja wcześniej nie interweniowała w tej rodzinie.
Po tragicznej śmierci Nadii i trzyletniego Wiktora - pobitych przez rodziców - władze Łodzi przeprowadziły pod koniec ub. roku kampanię informacyjną przeciw przemocy wobec dzieci. Uruchomiono specjalną całodobową infolinię, na którą można anonimowo zgłaszać przypadki przemocy wobec najmłodszych. Łódzki MOPS przeprowadził wzmożone kontrole w rodzinach - podopiecznych ośrodka - w których są dzieci poniżej 6. roku życia.