Ruszył proces biznesmena oskarżonego o oszukanie Wachowskiego
Przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów
rozpoczął się proces biznesmena Sławomira M.,
oskarżonego o oszukanie w interesach b. ministra w kancelarii
prezydenta Lecha Wałęsy Mieczysława Wachowskiego. Doniesienie
złożył sam Wachowski.
01.03.2007 | aktual.: 01.03.2007 16:04
Biznesmen oskarżony jest o doprowadzenie Wachowskiego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem dużej wartości. Nie przyznaje się do winy.
Sprawa dotyczy zainwestowania w 2001 r. przez Wachowskiego 159 tys. dolarów w firmy Sławomira M. Hydroplast Wola i Hydroplast Katowice (obecnie w stanie upadłości). Według M., Wachowski miał za pomocą swoich kontaktów wyszukiwać kontrakty dla tych firm. Obaj uzgodnili też, że prezesem Hydroplast Katowice będzie znajomy Wachowskiego, wobec którego obecnie - jak informował podczas rozprawy M. - toczy się oddzielny proces dotyczący defraudacji mienia z tej firmy.
Wątpliwości sądu budził fakt, że mimo podpisania umów z biznesmenem, dotyczących udziałów w firmach, nazwisko Wachowskiego nie znalazło się w Krajowym Rejestrze Sądowym. M. wyjaśniał, że zabieganie o to leżało w gestii b. ministra, a skoro on sam nic w tym kierunku nie zrobił, biznesmen uznał, że Wachowski chce być tzw. cichym wspólnikiem.
Tłumaczyłem sobie to tym, że może nie chce ujawniać źródła, skąd pochodzą przekazane mi pieniądze - mówił M. Dodał, że z czasem okazało się, iż poza deklaracjami Wachowskiego ich współpraca nie przynosi firmom żadnych korzyści. Rosły natomiast wymagania pana Wachowskiego, chciał m.in. nowego mercedesa, bo mówił, że ten, którego ma, nie jest dość dobry i osoby, z którymi rozmawia, nie traktują go poważnie - twierdził.
M dodał, że także jego dotychczasowi kontrahenci zaczęli się wycofywać, twierdząc, że nie będą z nim współpracować, jeśli uczestniczy w tym Wachowski.
M. wyjaśnił też, że w 2003 r. postanowił zakończyć współpracę z b. ministrem i oddać mu pieniądze, ale pomniejszone o kwoty, które - będąc udziałowcem firm - dostawał na różne cele: samochód, zaliczki, telefony. Wyceniłem to wszystko na 118 tys. dolarów - dodał. Wachowski się na to jednak nie zgodził i przesłał do biznesmena żądanie zwrotu pożyczki. M powiedział, że kolejnym krokiem Wachowskiego było złożenie doniesienie do prokuratury.
W innej sprawie dotyczącej tego sporu (proces ma rozpocząć się na nowo z powodu zmiany składu sędziowskiego) odpowiada sam Wachowski. Oskarżony jest o składanie fałszywych zeznań w sprawie zwrotu mu przez biznesmena części zainwestowanej kwoty - 30 tys. dolarów.
Konflikt Wachowskiego z biznesmenem ma też odrębny wątek: Sławomir M. twierdzi, że wręczył b. ministrowi 25 tys. dol. za załatwienie mu wizy do USA. Nie mógł jej dostać normalną drogą, ponieważ w latach 80. został wydalony z USA za używanie fałszywego paszportu. Wachowski jednak przedstawił dowód, że w dniu, o którym mówi biznesmen, przebywał w Hiszpanii, czego mają dowodzić pieczątki w paszporcie.
Wachowski niedawno, po wpłaceniu 200 tys. zł kaucji, opuścił areszt, gdzie przebywał w związku ze śledztwem, w którym łódzka prokuratura zarzuca mu płatną protekcję oraz ukrywanie dokumentów, m.in. tajnych. Wobec Wachowskiego wysuwano też wcześniej inne zarzuty, m.in. że w latach 90. za łapówkę wpłynął na prezydenta Wałęsę, by uniewinnił członka gangu pruszkowskiego Andrzeja Z., pseud. Słowik. Prokuratura tego nie potwierdziła.