Ruszył proces b. wiceprezydenta Wrocławia oskarżonego o korupcję
Przyjęcie ponad 21 tys. zł korzyści w formie opłat za pobyt na egzotycznych wyspach oraz niedopełnienie obowiązków służbowych zarzucają śledczy byłemu wiceprezydentowi Wrocławia Michałowi J. Przed wrocławskim sądem rozpoczął się proces w tej sprawie. Prokurator oskarżył Michała J. o to, że dwukrotnie przyjął korzyść majątkową od właściciela jednej z wrocławskich firm - Tomasza G.. Jego firma Dynamicom wykonywała zlecenia władz miasta związane z promocją piłkarskiego Euro oraz przeprowadzeniem innych imprez masowych.
W przypadku wyjazdu na Zanzibar chodzi o korzyść w wysokości 7 tys. zł. W drugim pobycie na Barbadosie chodzi o 14 tys. zł, które zapłacił swoją kartą płatniczą Tomasz G. za pokój hotelowy dla rodziny oskarżonego. Do wyjazdów doszło w 2010 i 2011 r.
Ponadto prokuratura oskarżyła J. o to, że jako wiceprezydent Wrocławia nie zachował bezstronności. Zdaniem śledczych J. miał m.in. sprzyjać spółce Tomasza G. w postępowaniach przetargowych.
Oskarżony nie przyznał się do winy. Mówił przed sądem, że zwrócił Tomaszowi G. pieniądze zapłacone kartą za hotelowy pokój na Barbadosie, a na Zanzibarze sam regulował wszystkie rachunki gotówką.
- Na Barbadosie miałem tylko gotówkę w euro, którymi nie mogłem zapłacić w hotelu, gdzie zażądano uregulowania rachunku na początku pobytu. Moja karta miała za mały limit, więc poprosiłem by zapłacił za nasz pokój. Potem oddałem mu pieniądze. W aktach sprawy jest potwierdzenie, które oskarżenie uznaje za fikcyjne, a prokuratura przecież wie, że zostało odnalezione podczas przeszukania - mówił Michał J.
Oskarżony wyjaśniał, że w tamtym okresie m.in. z powodu wyjazdów w delegacje zagraniczne miał w domu spore kwoty gotówki - także w różnych walutach - dlatego rzadko korzystał z przelewów przy płatnościach.
- Oskarżyciel próbuje oprzeć akt oskarżenia na mylnej tezie, że skoro nie było przelewów i wypłat to ja w ogóle nie płaciłem - mówił Michał J.
Odpierał też zarzut niedochowania bezstronności wobec firmy Tomasza G. - Nie brałem udziału w żadnej komisji przetargowej, gdy wygrała firma Dynamicom - powiedział Michał J.
J. był odpowiedzialny m.in. za nadzór nad budową stadionu na Euro 2012, został odwołany ze stanowiska wiceprezydenta w październiku 2012 r. Wówczas prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz jako główny powód podał brak nadzoru nad rozliczeniami dwóch imprez na stadionie miejskim.
Chodzi o koncert zespołu Queen i turniej piłkarski Polish Masters. Obie imprezy odbyły się w lipcu 2012 r. Dutkiewicz tłumaczył, że dwie firmy (w tym Dynamicom), które na zlecenie miasta przygotowywały imprezy, nie rozliczyły się z 14 mln zł, przekazanych im przez miasto. Tuż potem Dutkiewicz złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na szkodę miasta przez firmę Dynamicom. W tej sprawie wciąż toczy się śledztwo.
Michał J. w procesie cywilnym pozwał prezydenta Dutkiewicza o zniesławienie. Sprawa wciąż trwa przed wrocławskim sądem.
Za niedopełnienie obowiązków służbowych grozi kara do 3 lat więzienia, a za przyjęcie korzyści majątkowej do 8 lat więzienia.