Ruszył kolejny proces "króla żelatyny"
Przed Sądem Rejonowym w Zgierzu (Łódzkie)
rozpoczął się proces Kazimierza G., zwanego "królem
żelatyny", oskarżonego o kradzież pary technologicznej na szkodę
jednej z miejscowych firm. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia
wolności.
Według prokuratury, od czerwca 2004 r. do stycznia ubiegłego roku należąca do Kazimierza G. fabryka produkująca żelatynę w Zgierzu bezprawnie pobrała parę technologiczną o łącznej wartości niemal 800 tysięcy złotych na szkodę firmy Energetyka Boruta.
Para ta była dostarczana do firmy G. na podstawie wcześniej zawartych umów. Według śledczych, ze względu na brak regulowania należności przez spółkę, dyrekcja Energetyki Boruty postanowiła wstrzymać dostarczanie pary. W maju 2004 r. pracownicy Energetyki zakręcili zawory i założyli łańcuch oraz kłódkę. Po kilku tygodniach policjanci i pracownicy poszkodowanej firmy ujawnili jednak, że zawory doprowadzające parę do zakładu Kazimierza G. zostały otwarte.
Kazimierz G. przed sądem, tak jak i w prokuraturze nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Odmówił składania wyjaśnień, ale odpowiadał na pytania. Przekonywał, że nie doszło do kradzieży pary, a on nie wiedział nawet kiedy zawory zostały zakręcone, a później odkręcone.
Przed sądem mówił też, że nie uchyla się od płatności za parę, ale według niego, kwota należności jest zdecydowanie zawyżona. Kolejną rozprawę wyznaczono na 22 maja.
W lutym zgierski sąd odrzucił wniosek obrońcy o umorzenie postępowania. Obrońca przekonywał, że w tym przypadku nie doszło do ingerencji w urządzenia pomiarowe i nie można mówić o kradzieży, a rozliczenia między podmiotami powinny następować na drodze cywilnej. Sąd uznał, że na tym etapie postępowania decyzja o jego umorzeniu byłaby przedwczesna.
To nie jedyna sprawa "króla żelatyny" w zgierskim sądzie. Toczy się już tam proces, w którym prokuratura zarzuca mu uporczywe naruszanie w latach 1999-2002 praw pracowniczych kilkuset osób zatrudnionych m.in. przy budowie fabryki w Zgierzu. Zdaniem śledczych, G. m.in. nie odprowadził składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne w wysokości niemal 1,5 mln zł.
Na budowę zgierskiej fabryki firmy należące do Kazimierza G. i jego córki zaciągnęły w 2000 r. w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi dwie pożyczki. W sumie było to ponad 8,5 mln złotych; dotąd nie są one spłacane, a zobowiązania urosły już do ponad 13 mln złotych. Fundusz złożył w łódzkim sądzie pozwy o zwrot tych pieniędzy, ale sprawa nie może ruszyć, bo pozwani - w tym Kazimierz G. - nie stawiają się na rozprawy przysyłając zwolnienia lekarskie.