Rusza proces w sprawie złego składowania niebezpiecznych odpadów
Przed Sądem Rejonowym w Gdańsku rozpoczął się proces w sprawie nieodpowiedniego składowania niebezpiecznych odpadów. Wśród trzech oskarżonych jest były szef gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy i były wicewojewoda pomorski Krzysztof Pusz.
Sprawa ma związek z 22 tys. ton skażonej m.in. pestycydami ziemi, którą w 2011 r. sprowadziła z Ukrainy gdańska firma Port Service. Firma ta ma uprawnienia do utylizacji niebezpiecznych odpadów i podjęła się spalenia skażonej gleby.
Jednak - według prokuratury - zanim wykonała to zadanie, w swojej siedzibie w Gdańsku składowała odpady w niewłaściwy, zagrażający środowisku, sposób. Z kolei, po utylizacji ziemi szefostwo firmy przekazało popioły innej spółce, która w nieodpowiedni sposób zmagazynowała odpady w żwirowni w Ełganowie.
Aktem oskarżenia objęto trzy osoby: byłego szefa firmy Port Service 63-letniego Krzysztofa Pusza (zgodził się na podanie nazwiska) oraz Piotra i Patryka G. - właścicieli firmy zajmującej się zagospodarowywaniem odpadów i wykorzystującej w tym celu m.in. żwirownię w podgdańskim Ełganowie.
Pusz nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Sąd odczytał jego wyjaśnienia złożone w prokuraturze. W trakcie przesłuchań Pusz powiedział m.in., że ilość odpadów przywieziona z Ukrainy nie była w żaden sposób przekroczona.
- Kontrole Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w firmie były prowadzone permanentnie i nigdy nie było żadnych zastrzeżeń - mówił śledczym oskarżony.
Pusz wyjaśnił też w prokuraturze, że zdarzały się przypadki m.in. uszkodzenia worków, w których przewożono ziemię z Ukrainy. - Zwracałem wówczas uwagę, żeby pakować to prawidłowo - mówił.
Według Pusza, te wykryte nieszczelności w żaden sposób nie szkodziły jednak środowisku naturalnemu, ponieważ na miejscu w Gdańsku odpady były składowane w wybetonowanej niecce.
Puszowi zarzucono niewłaściwe przechowywanie skażonej ziemi na terenie firmy Port Service w Gdańsku oraz powierzenie pozostałości niebezpiecznych odpadów firmie, która umieściła je w żwirowni w Ełganowie. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Pozostałym dwóm mężczyznom grozi kara do dwóch lat więzienia, bowiem - zdaniem prokuratury - działali oni nieumyślnie. Według dokumentów wystawionych przez Port Service odpady powierzone firmie braci Piotra i Patryka G. miały być ziemią po biodegradacji. Właściciele spółki mogli więc nie mieć świadomości, że mają do czynienia z niebezpiecznymi odpadami. Jednak - zdaniem śledczych - przed umieszczeniem nieczystości w żwirowisku, powinni upewnić się, czy rzeczywiście odpady te nie zagrażają środowisku.
Bracia G. nie przyznali się do zarzutów i także odmówili składania wyjaśnień.
Podczas przesłuchania w prokuraturze Patryk G. wyjaśnił m.in., że był przekonany, że ziemia od Port Sernice była czysta. "Dziś, gdybym wiedział, że ta ziemia jest skażona, to bym zareagował. Żałuję, że nie wykazałem większej ostrożności, czuję się oszukany przez pana Pusza" - mówił śledczym.
Według prokuratury, firma Piotra i Patryka G. zmieszała otrzymane z Port Service popioły z czystą ziemią i tę mieszaninę zmagazynowała w żwirowisku. Ekspertyza zlecona przez śledczych wykazała, że mieszanina zawiera m.in. metale ciężkie i toksyczne związki organiczne, które mogą zanieczyścić grunt i pobliskie wody.
Kolejna rozprawa w procesie Pusza oraz Piotra i Patryka G. zaplanowana została na 7 września.
Śledztwo w sprawie Port Service Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła z urzędu w maju 2012 r. po doniesieniach mediów. Informowały one, że odpady zawierające m.in. niebezpieczny dla zdrowia i zakazany na terenie Unii Europejskiej związek - heksachlorobenzen (HCB) - składowano na terenie Port Service położonym na brzegu Zatoki Gdańskiej, w workach, z których część była nieszczelna i wyciekała z nich brunatna ciecz. Ekspertyzy zlecone przez śledczych potwierdziły zarzuty podnoszone przez media.
W momencie rozpoczęcia śledztwa Pusz przekonywał, że odpady nie stanowią zagrożenia dla środowiska i zdrowia ludzi. Kilka miesięcy później właściciele Port Service odwołali go z funkcji prezesa.
Krzysztof Pusz był aktywnym działaczem "Solidarności" w latach 80 ub. wieku. W latach 1986-1989 pełnił funkcję sekretarza w biurze przewodniczącego związku Lecha Wałęsy. Od grudnia 1990 do października 1991 był szefem gabinetu prezydenta Wałęsy. W latach 1999-2001 z ramienia Unii Wolności - najpierw wicewojewoda gdański, a następnie pomorski. Lider pomorskiej UW (2001-2005), a następnie szef regionalnych struktur Partii Demokratycznej. W 2006 r. był kandydatem koalicji Lewica i Demokraci w wyborach na prezydenta Gdańska.