Rumunia: podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy premier kraju podał się do dymisji
Polityczne trzęsienie ziemi w Rumunii. Premier Viktor Ponta podał się do dymisji. To skutek niedawnego pożaru w jednym z nocnych klubów, w którym zginęły 32 osoby oraz wczorajszych antyrządowych manifestacji w Bukareszcie.
Dymisji rumuńskiego premiera domagało się ponad 20 tysięcy protestujących, którzy wczoraj przeszli ulicami Bukaresztu. Chcieli oni także rezygnacji ministra spraw wewnętrznych oraz burmistrza dzielnicy w której znajduje się feralny klub nocny.
W wystąpieniu telewizyjnym premier poinformował, że rezygnuje ze stanowiska. - Jestem gotów do tego gestu, którego oczekiwała ważna cześć społeczeństwa. W związku z tym - począwszy od dziś składam moją rezygnację jako premier i w efekcie podaję do dymisji cały rząd - mówił. Teraz prezydent Rumunii ma wyznaczyć premiera technicznego po czym mają się rozpocząć rozmowy w sprawie nowej koalicji.
W Rumunii coraz częściej słychać głosy, że tragiczny w skutkach pożar był także konsekwencją korupcji oraz zaniedbań administracyjnych. Sam Viktor Ponta jest pierwszym w Rumunii urzędującym premierem, który otrzymał prokuratorskie zarzuty. Od września polityk czeka na proces za korupcję, przestępstwa podatkowe i pranie brudnych pieniędzy.
W pożarze nocnego klubu w Bukareszcie, gdzie trwał koncert rockowy, rannych zostało około 180 osób. Setka z nich wciąż jest w szpitalach.
W czasie trwającej właśnie wizyty w Rumunii polski prezydent Andrzej Duda pojechał na miejsce tragedii i złożył tam kwiaty.