Rumsfeld zezwolił na tortury - twierdzi amerykańska gazeta

Rumsfeld miał w zeszłym roku w tajemnicy zezwolić na stosowanie tych samych metod, jakich używano w Afganistanie wobec talibów i bojowników Al-Kaidy. Minister miał uznać, że w ten sposób jest szansa na zebranie informacji pomocnych w walce z irackim ruchem oporu.

"Łapcie tych, co trzeba, i róbcie z nimi, co chcecie" - tak "New Yorker" streszcza założenia tajnego programu przesłuchań, który był częścią wytycznych dotyczących amerykańskiej wojny z terroryzmem.

Pentagon nazwał te informacje, dostępne już na stronie internetowej magazynu, "cudacznymi, a także pełnymi przeinaczeń i domysłów". Stanowczo podkreślił, że ani Rumsfeld, ani żaden inny urzędnik Ministerstwa Obrony nie wydawał zgody na zaostrzenie metod przesłuchań w Iraku.

Rzecznik Pentagonu Lawrence Di Rita podkreślił, że udokumentowane na zdjęciach i filmach wideo przypadki znęcania się nad więźniami w Abu Ghraib pod Bagdadem "nie wynikają z żadnego zatwierdzonego programu, instrukcji ani rozkazu Ministerstwa Obrony".

Część opozycji, a także amerykańskiej prasy obarcza Rumsfelda odpowiedzialnością za przypadki tortur, których ujawnienie wywołało skandal na skalę światową. Powtarzają się apele o dymisję ministra. Prezydent George W. Bush wyraził jednak poparcie dla Rumsfelda. Waszyngton stoi na stanowisku, że do patologii doszło z winy kilku niesubordynowanych żołnierzy.