Rumsfeld zaostrza atak na krytyków wojny w Iraku
Minister obrony USA Donald Rumsfeld wzmógł atak na krytyków polityki amerykańskiej w Iraku i wojny z terroryzmem, porównując ich do przywódców europejskich, którzy przed drugą wojną światową starali się udobruchać hitlerowskie Niemcy.
30.08.2006 11:20
W przemówieniu wygłoszonym we wtorek wieczorem w Salt Lake City minister ostrzegł, że "dezorientacja moralna i intelektualna" w sprawie wojny irackiej może osłabić amerykańską siłę woli i podzielić kraj. Tymczasem Ameryka musi pozostać stanowcza, aby stawić czoło ekstremistom, którzy reprezentują "nowy typ faszyzmu".
Rumsfeld przemawiał na zjeździe Legionu Amerykańskiego, organizacji weteranów drugiej wojny światowej. Nie szczędził słów krytyki amerykańskim mediom i zgromił telewizję CNN oraz tygodnik "Newsweek" za nieprzychylne komentarze na temat sił zbrojnych USA.
Szef Pentagonu powiedział, że w czasach, gdy broń staje się coraz bardziej śmiercionośna i coraz łatwiej dostępna, nie wolno zakładać, iż "fanatycznych ekstremistów da się w jakiś sposób obłaskawić".
Krytykom interwencji w Iraku, nawołującym do wycofania stamtąd wojsk USA, zarzucił, że nie wyciągnęli lekcji z tego, co stało się w Europie w latach 30., kiedy "wyśmiewano i ignorowano" ostrzeżenia przed faszyzmem i nazizmem.
Jak zauważył Winston Churchill, przypominało to trochę karmienie krokodyla w nadziei, że się zostanie zjedzonym na samym końcu - dodał Rumsfeld.
Administracja prezydenta George'a W. Busha jest coraz ostrzej krytykowana przez Demokratów w Kongresie i część Republikanów za brak wyraźnych postępów w operacji irackiej.
Badania opinii publicznej wykazują, że poparcie Amerykanów dla wojny stale maleje, a w niedawnym sondażu dla "New York Timesa" i telewizji CBS większość pytanych uznała po raz pierwszy, iż wojna w Iraku nie łączy się z szerszą wojną z terroryzmem.
Tymczasem Rumsfeld nazwał wojnę iracką "epicentrum" walki z terroryzmem.
Wystąpienie ministra w Salt Lake City było częścią skoordynowanej kampanii w obronie polityki administracji Busha przed piątą rocznicą ataków terrorystycznych na nowojorski World Trade Center. W poniedziałek Rumsfeld i wiceprezydent Dick Cheney przemawiali na zjeździe weteranów wojennych w Reno.
Politycy Partii Demokratycznej w Kongresie skrytykowali przemówienie Rumsfelda. "Eksperci wojskowi, członkowie Kongresu z obu partii i przeważająca większość Amerykanów wcale nie są zdezorientowani i dobrze wiedzą, że trzeba zmienić nasz kurs w Iraku - powiedział senator Edward Kennedy. - Jedyną osobą, która nie bardzo wie, w jaki sposób najlepiej chronić nasz kraj, jest Donald Rumsfeld i dlatego musi odejść".
Szef Pentagonu przyznał pośrednio, że w Iraku popełniono błędy i nie wszystko idzie tam dobrze, ale przypomniał weteranom powiedzenie francuskiego męża stanu Georgesa Clemenceau (1841- 1929), iż wszystkie wojny to "seria katastrof kończących się zwycięstwem".
Nawiązując do niedawnych oskarżeń w mediach, że wojska amerykańskie w Iraku dopuszczają się zbrodni wojennych, Rumsfeld powiedział, iż "w każdej armii trafiają się od czasu do czasu źli aktorzy, którzy sprzeniewierzają się przysiędze i zasadom swego kraju".
Minister podkreślił jednak, że Amerykanie nie powinni pogrążać się w samooskarżeniach ani "powracać do destrukcyjnego poglądu, że to Ameryka, a nie jej wrogowie, jest prawdziwym źródłem kłopotów na świecie".
Mediom amerykańskim zarzucił, że rozpowszechniają "mity i wypaczone informacje (...) o naszych żołnierzach i naszym kraju". Powiedział, że w gazetach amerykańskich znalazł dziesięć razy więcej informacji o żołnierzu skazanym za złe traktowanie Irakijczyków w więzieniu Abu Ghraib niż o pewnym sierżancie, który otrzymał Medal Honoru, najwyższe amerykańskie odznaczenie wojskowe, nadawane za wyjątkową odwagę na polu bitwy.