Rumsfeld o wyborach w Iraku i ataku na Faludżę
Amerykański minister obrony Donald
Rumsfeld uzasadniał na specjalnej konferencji
prasowej konieczność podjętej tego dnia ofensywy przeciwko siłom
rebelianckim w Faludży w Iraku.
Nie można pozostawić miejsc bezpiecznego schronienia ludziom, którzy mordują Irakijczyków i obcinają głowy zakładnikom - powiedział szef Pentagonu. Dodał, że akcję zbrojną prowadzi się przeciw siłom, które odmawiają "stania się częścią procesu politycznego w Iraku".
Pytany, ile jeszcze ataków na bastiony irackiego ruchu oporu, podobne do Faludży, będą musiały przeprowadzić siły USA i jak długo będzie trwała walka z rebeliantami, Rumsfeld odparł: Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie.
Ok. 10-15 tys. wojsk USA i irackich walczy w Faludży z rebeliantami, których liczebność źródła amerykańskie oceniają na ok. 5 tys.
Przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów generał Richard Myers polemizował z doniesieniami, że w rękach rebeliantów jest jeszcze 15 miast w Iraku. To prostu nieprawda - powiedział. Jego zdaniem jest to liczba przesadzona.
Rumsfelda pytano także, czy zamierza odejść ze stanowiska w drugiej kadencji rządów prezydenta Busha, o czym spekulowały media bezpośrednio przed wyborami. Odpowiedział, że podczas jego rozmów z prezydentem w ostatnim okresie "sprawa ta się nie pojawiła".