"Rozszerzenie strefy Schengen to problem polityczny"
Premier Polski Jarosław Kaczyński i Czech
Mirek Topolanek uważają, że zapowiadane opóźnienie rozszerzenia
sfery Schengen o nowe kraje Unii Europejskiej ma charakter
polityczny, a nie merytoryczny. Możliwe opóźnienie urzędnicy
unijni tłumaczą problemami z rozbudową systemu kontroli.
10.09.2006 | aktual.: 10.09.2006 14:59
Premier przebywa w Helsinkach, gdzie weźmie udział w rozpoczynającym się szczycie Azja-Europa. W ciągu dnia premier będzie rozmawiał z przywódcami państw azjatyckich i kilkoma przedstawicielami państw UE, m.in. z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.
Jak powiedział rzecznik rządu Jan Dziedziczak, Kaczyński i Topolanek zgodzili się podczas rozmowy, że problem wejścia do sfery Schengen nie ma charakteru merytorycznego, a czysto polityczny. Ten problem nie leży w Europie Środkowej, tylko w Brukseli- dodał.
Komisja Europejska zapowiada, że planowany dotychczas termin wejścia nowych państw członkowskich UE do strefy Schengen opóźni się. Zgodnie z planem, miały one znaleźć się w strefie Schengen w 2007 roku. Jak tłumaczą jednak urzędnicy unijni, bez rozbudowy bazy danych w Strasburgu nie ruszy konieczny do obsługi rozszerzonej strefy Schengen system SIS II, który stanowi warunek zniesienia kontroli na granicach między nowymi i starymi państwami UE.
Według Dziedziczaka, premierzy podkreślili też potrzebę wzmocnienia współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Węgry, Słowacja). Ich zdaniem, wzmocniona Grupa stanowiłaby dużą liczącą się siłę w UE. Premierzy zgodzili się też, że warto, aby Grupa "mówiła jednym głosem" w dyskusji nad traktem konstytucyjnym UE.
Premier Kaczyński mówił też - jak relacjonuje Dziedziczak - o pogłębieniu współłpracy między Grupą Wyszehradzką a państwami Beneluxu (Belgia, Holandia, Luksemburg).
Anna Staszkiewicz