Rozstrzelać pielęgniarki?
Libijski trybunał zatwierdził wyrok śmierci na pięć bułgarskich pielęgniarek i palestyńskiego lekarza. Jest jednak jeszcze cień nadziei na ich ułaskawienie.
16.07.2007 | aktual.: 16.07.2007 10:20
Dramatyczna rozgrywka, w której stawką jest życie, trwa. Będzie obradować jeszcze w tej sprawie Najwyższa Rada Sędziowska. Rada jest organem politycznym, przewodniczy jej minister sprawiedliwości. Może ona uchylić albo złagodzić wyrok. Gdyby wyroki śmierci zostały zamienione na karę więzienia, skazane mogłyby odbywać ją w Bułgarii, gdyż Libia i Bułgaria podpisały porozumienie w sprawie ekstradycji.
Na tropie spisku
Pielęgniarki i lekarz, któremu miesiąc temu przyznano bułgarskie obywatelstwo, siedzą w więzieniu w Trypolisie od 1999 roku. Oskarżono ich o to, że umyślnie zarazili wirusem HIV ponad 400 dzieci w szpitalu w Bengazi. 56 spośród nich już zmarło. W maju 2004 roku szóstka oskarżonych została skazana na śmierć przez rozstrzelanie. Propaganda Kadafiego głosiła, że za całą sprawą kryje się mordercze sprzysiężenie obcych wywiadów dążących do zguby Arabów. W grudniu 2006 roku wyrok śmierci został zatwierdzony przez sąd apelacyjny.
Sędziowie zignorowali opinie międzynarodowych ekspertów (był wśród nich nawet jeden z odkrywców wirusa HIV, Luc Montagner), którzy wykazali, że libijskie dzieci zostały zarażone wcześniej, zanim oskarżeni podjęli pracę w owym szpitalu. Zdaniem ekspertów masowe zarażenia były po prostu wynikiem nieprzestrzegania podstawowych zasad higieny i wielokrotnego używania sprzętu jednorazowego użytku. Poza HIV wiele dzieci zarażono tam także wirusem zapalenia wątroby typu B i C. Na permanentny brak igieł i strzykawek w szpitalu skarżyły się wszystkie skazane. Już podczas pierwszego procesu pielęgniarki zeznały, że ich wyznanie winy zostało wymuszone torturami.
Wyrok sądu najwyższego wywołał oczywiście przerażenie i rozpacz w Bułgarii. „Wyroki śmierci zapadły w 2004 roku, gdy Bułgaria nie była jeszcze członkiem Unii Europejskiej – pisał komentator bułgarskiego pisma „Sega”. – Teraz Bułgaria jest w UE. Zatwierdzenie wyroku to świadectwo ubóstwa cichej dyplomacji, która nie była w stanie uzyskać niczego poza zgodnym ustaleniem, że w Libii nie ma wymiaru sprawiedliwości z prawdziwego zdarzenia. To także świadectwo bezsilności samej Unii”.
Tak krytykowana cicha dyplomacja działa nadal. Już w zeszłym roku do Libii pojechali niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier i komisarz UE ds. zagranicznych Benita Ferrero-Waldner. Steinmeier nawet podarował wtedy szpitalowi w Bengazi sto tysięcy euro „w geście dobrej woli”. Gest dobrej woli – czy zaliczka?
Martwe dziecko to majątek
Obecnie są prowadzone rozmowy z fundacją Saifa al-Islama, syna Muammara Kadafiego, która już w przeszłości pośredniczyła w negocjowaniu odszkodowań. Wcześniej al-Islam zapowiadał, że „ostatnie słowo będą mieć sędziowie – i rodziny chorych”. Nawiązywał do starego islamskiego prawa mówiącego, że winny zbrodni musi zapłacić głową, chyba że wykupi się i uzyska wybaczenie od rodziny ofiary. A wiadomo, ile takie wybaczenie miało kosztować: prawnicy reprezentujący rodziny ofiar domagali się 11 mln dolarów odszkodowania za każde zarażone dziecko.
Dziś al-Islam pociesza, że udało się już niemal osiągnąć ugodę z rodzinami zarażonych dzieci: Jesteśmy na ostatnim odcinku maratonu. A jest człowiekiem, z którym w Libii każdy się liczy... Jednak Bułgaria dotychczas kategorycznie odmawiała zapłacenia, uważając, że równałoby się to uznaniu winy oskarżonych.
Barbara Oertel