PolskaRozprawa Sośnierza odroczona do 23 listopada

Rozprawa Sośnierza odroczona do 23 listopada

Do 23 listopada odroczył Sąd
Apelacyjny w Katowicach rozprawę odwoławczą w procesie prezesa
Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzeja Sośnierza. Odpowiada on za
niegospodarność w czasach, kiedy był dyrektorem Śląskiej
Regionalnej Kasy Chorych. Następca Kasy - śląski oddział NFZ -
wycofał się z roli oskarżyciela posiłkowego w procesie.

12.10.2006 | aktual.: 12.10.2006 15:26

23 listopada sąd ma przesłuchać jako świadka byłego prezesa PZU Życie Grzegorza Wieczerzaka. W czwartek Wieczerzak nie stawił w na rozprawie, za co została na niego nałożona kara finansowa w wysokości 2 tys. zł. Sędzia Mirosław Ziaja poinformował, że jeśli świadek nie stawi się w następnym terminie, zostanie zatrzymany i doprowadzony na przesłuchanie lub aresztowany na okres do 30 dni. Na czwartkowej rozprawie sąd przesłuchał dwóch innych świadków.

Prokuratura zarzuciła Sośnierzowi, że zaniechał poszukiwania reklamodawców, chętnych do ogłaszania się na wprowadzonych przez Kasę chipowych kartach ubezpieczenia zdrowotnego, które na Śląsku zastąpiły tradycyjne książeczki zdrowia. W ten sposób Kasa miała stracić blisko 3,3 mln zł. W pierwszej instancji oskarżenie wnosiło dla Sośnierza o karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu, grzywnę oraz zakaz sprawowania stanowisk w oddziałach NFZ przez trzy lata.

W październiku ub. roku katowicki sąd okręgowy uniewinnił Sośnierza. Przed sądem odwoławczym prokurator domagał się ponownego procesu, podnosząc m.in. to, że sąd I instancji odmówił przesłuchania Wieczerzaka i kilku innych osób, które mogą mieć wiedzę na temat ewentualnego finansowania partii ze środków Śląskiej Kasy Chorych.

W 2004 roku w złożonych w prokuraturze wyjaśnieniach Wieczerzak sugerował, że ze Śląskiej Kasy Chorych wyprowadzano pieniądze - właśnie przy wprowadzaniu kart chipowych. Sośnierz stanowczo temu zaprzecza.

Wieczerzak powiedział prokuratorowi, że w 2001 roku zwrócił się do niego prezes firmy wytwarzającej karty z propozycją umieszczenia na nich reklamy PZU Życie. Zdaniem Wieczerzaka, producent kart był gotów przekazać "jakieś pieniądze dla polityków w związku ze zbliżającymi się wyborami".

Po tym spotkaniu do Wieczerzaka mieli się zgłosić dwaj politycy i przekonywać go do zawarcia umowy reklamowej. Były prezes PZU Życie twierdzi, że odmówił m.in. dlatego, że obawiał się prowokacji. W zeznaniach Wieczerzaka pojawiają się nazwy PiS i PO.

Jedną z osób, które - jak twierdzi Wieczerzak - miały go namawiać do wsparcia kampanii wyborczej PiS jest Ludomir H., w przeszłości dyrektor gabinetu byłego ministra skarbu Andrzeja Chronowskiego i działacz Ruchu Społecznego AWS. Zaprzeczył on wersji Wieczerzaka. Potwierdził zarazem, że gdy pracował w ministerstwie, na przełomie 2000 i 2001 roku, rozmawiał z prezesem PZU Życie o reklamach na kartach. Wieczerzak nie był tym zainteresowany.

Zapytałem o to Wieczerzaka, bo miałem sygnały od polityków lub menedżerów krakowskich bądź warszawskich, że istnieje taki temat (...). Nie proponowałem Wieczerzakowi, by zamieścił reklamę na kartach. Byłem ciekawy, czy PZU Życie jest tym zainteresowane - zeznawał H.

W czasie rozmów z Wieczerzakiem nigdy nie było tematu wyprowadzania środków finansowych związanych ze sprzedażą powierzchni reklamowej na kartach na finansowanie partii politycznej, w tym PiS-u- podkreślił świadek.

Drugi świadek Marek B., który prowadząc firmę PR-owską współpracował z PZU Życie powiedział, że zna Wieczerzaka, ale nigdy nie rozmawiał z nim na temat reklam na kartach chipowych. B. był członkiem komitetu Tadeusza Mazowieckiego w 1999 roku i doradcą szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów za rządów Jerzego Buzka.

Wieczerzak twierdził, że B. miał zachęcać go do wyprowadzenia pieniędzy na rzecz kampanii PiS. Świadek utrzymuje, że po czerwcu- wrześniu 2000 roku nie utrzymywał z Wieczerzakiem żadnych kontaktów. Nie wiem, dlaczego Wieczerzak tak twierdził (...). O ile mi wiadomo, PiS-u jeszcze wtedy nie było (partia Prawo i Sprawiedliwość powstała w połowie 2001 r.) - powiedział świadek.

Śląski oddział NFZ wycofał się z roli oskarżyciela posiłkowego w procesie Sośnierza. Takie oświadczenie złożył pełnomocnik oddziału. Jak powiedział dziennikarzom, wykonuje tylko polecenie klienta.

Wraz z wycofaniem oskarżenia oddział NFZ cofnął też powództwo cywilne. Chodzi o zasądzenie od oskarżonego w razie skazania tej kwoty, którą rzekomo Fundusz miał stracić na niegospodarności mojego klienta. Musiałoby to być i tak rozważane w powództwie cywilnym- wyjaśnił obrońca Sośnierza, mec. Andrzej Rajpert.

Sam Sośnierz - choć przyznał, że sytuacja jest niezręczna - przekonywał dziennikarzy, że w żaden sposób nie wpływał na decyzję śląskiego NFZ. Jak mówił, kilka dni temu zwrócił się do ministra zdrowia, żeby rozważył możliwość przejęcia roli oskarżyciela posiłkowego w tym procesie przez inny podmiot. Sośnierz podkreślał, że w dalszym ciągu oskarżenie podtrzymuje prokuratura, więc nie zmienia to znacząco jego sytuacji.

Stoimy na stanowisku, że nie doszło w ogóle do złamania prawa, więc decyzja poprzedniego kierownictwa o uczestnictwie w procesie w roli oskarżyciela posiłkowego była niewłaściwa - powiedział rzecznik śląskiego oddziału NFZ Jacek Kopocz.

Powierzchni na kartach nie można było sprzedać, ponieważ kasa chorych to organizacja typu non-profit i nie mogła prowadzić działalności gospodarczej - dodał.

W ostatnich wyborach Sośnierz startował do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej. W okręgu katowickim uzyskał najwyższe poparcie - ponad 54 tys. głosów. Na początku tego roku, po konflikcie z politykami PO, wstąpił do klubu PiS. Przed wyborami jego nazwisko wymieniano wśród kandydatów na stanowisko ministra zdrowia, a później szefa NFZ. Prezesem Funduszu został we wrześniu tego roku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)