Rozpoczęły się procesy białoruskiej opozycji
Rozpoczęły się procesy uczestników
wtorkowego protestu białoruskiej opozycji, w czasie którego
zarzucano władzom sfałszowanie wyników niedzielnych wyborów
parlamentarnych i referendum, umożliwiającego Aleksandrowi
Łukaszence udział w wyborach prezydenckich po raz trzeci. Procesy
toczą się w sądzie w dzielnicy Mińska Leninskaja.
Po wtorkowej demonstracji aresztowano co najmniej 46 osób. Zatrzymani przywożeni są do sądu z komisariatów milicji, gdzie spędzili noc.
Jako pierwszy stanął przed sądem lider białoruskiej partii socjaldemokratycznej "Narodna Hramada" Mikoła Statkiewicz. Sąd skazał go na 10 dni aresztu za naruszenie porządku publicznego.
Wcześniej zatrzymanych chciał odwiedzić szef białoruskiego biura OBWE Eberhard Hayken, ale nie uzyskał na to zgody - podała niezależna inicjatywa obywatelska "Karta 97".
Trzy osoby, które najbardziej ucierpiały w trakcie interwencji OMON-u (jednostki specjalnej milicji), trzeba było przewieźć do szpitala. Wśród poszkodowanych jest lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Lebiedźka - zaledwie trzy dni temu kandydat opozycji na deputowanego. Ma połamane żebra i doznał wstrząsu mózgu - poinformowała służba prasowa jego partii.
Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy poinformowało, że wśród poszkodowanych w wyniku działań milicji jest kilku dziennikarzy. Reporterowi rosyjskiej telewizji NTV rozbito kamerę.
Białoruskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w wydanym w środę oświadczeniu zapowiada, że "posiada dość sił i środków, by zachować stabilność i porządek w kraju". Według rozgłośni "Radio Mir", oświadczenie to jest odpowiedzią na akcje protestacyjne białoruskiej opozycji, która nie zgadza się z wynikami niedzielnych wyborów parlamentarnych i referendum.
Minister spraw wewnętrznych Białorusi Uładzimir Naumau potwierdził, że protokoły o naruszeniu prawa przez zatrzymanych uczestników wtorkowej demonstracji opozycji zostają przekazane do sądów. Powiedział, że większość z 46 zatrzymanych to ludzie młodzi.
Naumau zapewnił też, że zbadane zostaną informacje o brutalnym potraktowaniu przez milicję kilku dziennikarzy, którzy obserwowali demonstrację opozycji. Jeśli doniesienia te się sprawdzą, dziennikarze zostaną przeproszeni - zapowiedział minister.
Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy informowało o trzech takich przypadkach poturbowania dziennikarzy, rozbiciu jednej kamery oraz krótkotrwałym zatrzymaniu fotoreportera.