Rozpoczął się szczyt liderów CDU/CSU i SPD w sprawie koalicji
W siedzibie Stowarzyszenia Parlamentarnego w
Berlinie rozpoczęło się w niedzielę wieczorem spotkanie liderów
CDU/CSU i SPD, które ma ostatecznie utorować drogę do utworzenia
koalicji obu największych ugrupowań, czyli tzw. wielkiej koalicji.
Uczestnicy szczytu - przewodnicząca CDU Angela Merkel, kanclerz Gerhard Schroeder oraz szefowie bawarskiej CSU i SPD, Edmund Stoiber i Franz Muentefering - poszukują kompromisu w spornych kwestiach personalnych i programowych.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie będzie to ostatnie spotkanie na szczycie w sprawie utworzenia wielkiej koalicji. Przywódcy spotkają się ponownie o godz. 11 w poniedziałek. Dopiero w poniedziałek w południe będziemy wiedzieli, czy negocjacje się rozpoczną - powiedział Muentefering w niedzielę podczas zjazdu związku zawodowego IG BCE w Hanowerze.
Obie strony zapowiadały dzień wcześniej, że w niedzielę zapadną ostateczne decyzje dotyczące obsadzenia stanowiska szefa rządu i podziału tek ministerialnych.
W poniedziałek liderzy obu ugrupowań poinformują o przebiegu rozmów władze swoich partii, które podejmą ostateczną decyzję o ewentualnym rozpoczęciu negocjacji w celu powołania wspólnego rządu.
W wyborach do Bundestagu 18 września partie chadeckie CDU/CSU zdobyły 35,2 proc. głosów, a SPD 34,2 proc. Chadecy mają w nowym parlamencie o cztery głosy więcej (226) niż socjaldemokraci (222). Wyniki wyborów nie pozwoliły na utworzenie preferowanej przez CDU/CSU koalicji z FDP, ani też na kontynuowanie dotychczasowego sojuszu SPD-Zieloni. Obie największe partie postanowiły więc, mimo ostrych wzajemnych ataków w czasie kampanii wyborczej, zbadać możliwość utworzenia koalicji między nimi.
Głównym przedmiotem sporu jest fotel kanclerski. CDU i CSU uważają, że jako najsilniejszy klub parlamentarny mają niekwestionowane prawo do obsadzenia stanowiska szefa rządu. SPD twierdzi natomiast, że partie chadeckie należy traktować oddzielnie i że to socjaldemokraci są największą partią z prawem nominowania kanclerza.
Po wyborach Schroeder utrzymywał, że stabilny rząd możliwy jest tylko pod jego kierownictwem. Ostatnio kanclerz sygnalizował jednak gotowość do kompromisu. Powiedział, że nie będzie przeszkadzał w powołaniu rządu, i scedował decyzję o swojej przyszłości na władze partii.
Niemieckie media prześcigają się w spekulacjach na temat składu przyszłego rządu, szczególnie osady stanowisk kanclerza i wicekanclerza.
Minister spraw wewnętrznych Otto Schily (SPD) opowiedział się na łamach niedzielnego wydania "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" za praktykowanym w Izraelu rotacyjnym systemem sprawowania urzędu szefa rządu. Jego zdaniem kanclerz Schroeder powinien zachować przez dwa lata stanowisko, natomiast Merkel mogłaby w tym czasie jako minister spraw zagranicznych zdobyć doświadczenie międzynarodowe, którego jej brakuje. Po dwóch latach doszłoby do zmiany na stanowisku kanclerza.
Obserwatorzy niemieckiej sceny politycznej wychodzą z założenia, że fotel kanclerza przypadnie jednak kandydatce chadeków - Merkel. Jak twierdzi "Welt am Sonntag", w tym przypadku SPD dostanie osiem tek ministerialnych, a chadecy sześć plus fotel kanclerski oraz stanowisko szefa urzędu kanclerskiego w randze ministra. Dzięki temu rozwiązaniu oba ugrupowania miałyby w rządzie równą liczbę przedstawicieli.
Jak dowiedział się "Der Spiegel", SPD domaga się dla siebie resortu spraw zagranicznych. Schroeder i Muentefering namawiali do objęcia tego resortu premiera Brandenburgii Matthiasa Platzecka. Władze partii uważają, że to stanowisko, w połączeniu z funkcją wicekanclerza, byłoby dla 51-letniego socjaldemokraty idealnym punktem wyjścia do walki o fotel kanclerski w 2009 r. Platzeck odmówił jednak, twierdząc, że chce pozostać w Brandenburgii.
Zdaniem "Spiegla" kandydatem do stanowiska szefa MSZ jest teraz obecny minister obrony Peter Struck. Inne gazety wymieniają jako kandydatów na to stanowisko ministra gospodarki Wolfganga Clementa, Schily'ego, a nawet unijnego komisarza Guentera Verheugena.
Część SPD nadal nie rezygnuje z zabiegów o skłonienie Schroedera do objęcia fotela szefa MSZ i funkcji wicekanclerza w rządzie Merkel. Takie informacje pojawiły się w ubiegłym tygodniu. Ze względów prestiżowych Schroeder jest jednak przeciwny takiemu rozwiązaniu. "Niektórzy chcieliby, żebym został podsekretarzem stanu" - skomentował z ironią kanclerz.
Jacek Lepiarz