Rozpoczął się proces Polki oskarżonej o zabójstwo staruszki
Polka Jolanta K., która podejrzana jest o zamordowanie swojej 94-letniej pracodawczyni They Zaudy stanęła kilka dni temu przed sądem. Motywem zbrodni były oszczędności staruszki - podaje serwis Daily Mail.
20.02.2008 | aktual.: 20.02.2008 13:34
Do zdarzenia doszło w lipcu ubiegłego roku. 41-letnia Jolanta K. od kilku miesięcy pracowała dla ofiary jako sprzątaczka. Strasza pani zaufała jej na tyle, że dała jej na stałe klucze do mieszkania. Według biegłych, którzy odtworzyli bieg wydarzeń, Jolanta K. pobiła i udusiła staruszkę. Jej ciało zapakowała do walizki, którą wraz z trojgiem wspólników przetransportowała w okolice Milton Common a następnie spaliła.
W zbrodni udział wziął syn Jolanty - Adrian L. (23l.), jego dziewczyna Monika S. (19l.) oraz Łukasz G. (25l.). Grupa planowała okraść kobietę z jej oszczędności, które wynosiły 10 tysięcy funtów.
Według zeznań, niedługo po zamordowaniu staruszki Jolanta wróciła do mieszkania na Kensington Park Road wraz z Moniką, która miała pomóc jej posprzątać oraz pozbyć się ciała. Z pomocą syna umieściła zwłoki w zakupionej specjalnie walizce. Jak zarejestrowały kamery Jolanta K. przewiozła w walizce ciało staruszki z Notting Hill Gate do stacji Ealing Broadway, pomagał jej w tym syn i jego dziewczyna. Na stacji Ealing Broadway czekał na nich ze swoim BMW czwarty oskarżony Łukasz G. Następnie samochodem prowadzonym przez Łukasza przewieźli ciało w okolice Milton Common, wyrzucili na pobliskich polach i podpalili.
Ciało They Zaudy zostało znalezione przez pracownika farmy, ale było trudne do zidentyfikowania. Udało się to dzięki znajomemu z którym staruszka grywała w brydża i który zgłosił jej zaginięcie. Kobieta nie miała dzieci ani bliższej rodziny.
K., odrzuca oskarżenie o morderstwo i utrzymuje, że pracodawczyni zaciągnęła dług w wysokości 10 tys. funtów po przegranych w brydża i domagała się od niej pożyczki.
Żadna z pozostałych osób również nie przyznaje się do winy.
Źródło „Moja Wyspa”, Monika Chudziakiewicz