PolskaRowerem 1000 km z Kociewia do Bawarii

Rowerem 1000 km z Kociewia do Bawarii

Łukasz Badziąg rowerem chce pokonać 1000 km - z Kociewia do Bawarii. Jeszcze nie przebrzmiały echa rowerowej wyprawy tczewianina Krzysztofa Szlagowskiego do Kurska, a już kolejny śmiałek z powiatu tczewskiego, Łukasz Badziąg z Pelplina szykuje się do podobnej eskapady.

Rowerem 1000 km z Kociewia do Bawarii
Źródło zdjęć: © DB

16.06.2006 | aktual.: 16.06.2006 11:14

To ten sam, który rok temu wspólnie ze Szlagowskim rowerem dotarł do Londynu kilkanaście godzin przed tym, gdy światem wstrząsnęły wiadomości o zamachach bombowych w tym mieście.

Łukaszowi Badziągowi w wyprawie towarzyszyć będą współpracownicy z tczewskiego Starostwa Powiatowego, Sylwia Krajnik i Filip Kowalski. Badziąg trasę wyprawy, której celem jest niemiecka miejscowość Teisnach w Bawarii, przemierzać będzie oczywiście rowerem, a jego przyjaciele samochodem. Dystans ok. 1000 km z Pelplina - bo tam nastąpi start - uczestnicy eskapady chcą pokonać w 12 dni.

Trasa wyprawy będzie wiodła przez Bydgoszcz, Gniezno, Jarocin, Wrocław, Lubawkę, a później przez czeską Pragę i Zelezną Rudę. - Wystartujemy 14 lipca o godz. 10 sprzed budynku Urzędu Gminy i Miasta w Pelplinie - mówi Łukasz Badziąg. Celem wyprawy jest promocja Kociewia, a patronat nad nią objął burmistrz Pelplina Andrzej Stanuch.

A jak przygotowuje się do wyprawy nasz bohater? - Codziennie pokonuję rowerem ok. 50 km - mówi. - Jeżdżę nim po prostu do pracy, z Pelplina do Tczewa i z powrotem. Do tej pory, w ostatnim czasie, przejechałem ok. 500 km. A w weekendy ruszam w inne strony. Niedawno wybrałem się z Pelplina przez Bobowo, Osie do Warlubia. Przebiłem jednak dętkę, a że nie miałem zapasowej, musiałem prosić kolegę, by przyjechał po mnie samochodem. A rower? - Jest już praktycznie przygotowany do eskapady - mówi Ł. Badziąg. - Przed startem wymienię tylko opony na nowe.

A jak będą przebiegać kolejne etapy wyprawy? - Na rower będę zabierał tylko niezbędne rzeczy, napój, batony- kontynuuje Ł. Badziąg. - Cięższe rzeczy, jak choćby namiot, pojadą w samochodzie. Współuczestnicy wyprawy, Sylwia Krajnik i Filip Kowalski w kolejnych etapach będą jechać z przodu. Ich zadaniem będzie organizowanie noclegów i przygotowywanie posiłków. - Nie wyznaczamy sobie konkretnych miejsc na noclegi - mówią. - Będziemy starać się jeździć bocznymi traktami. Chcemy po drodze nieco zwiedzić. Na pewno trochę dłużej zabawimy w czeskiej Pradze. Z Teisnach do Pelplina wszyscy uczestnicy wyprawy wrócą samochodem.

Relacje z wyprawy będzie można śledzić na łamach "Dziennika Bałtyckiego" oraz na stronie internetowej miasta Pelplin

Zbigniew Brucki

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)