PolskaRoszczeniowość po polsku

Roszczeniowość po polsku

Prof. Maria Lewicka z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego badała psychologiczne mechanizmy ludzkiej roszczeniowości. Pod względem oczekiwań wobec państwa nie odbiegamy specjalnie od innych społeczeństw.

02.05.2005 | aktual.: 02.05.2005 15:04

Pokazały to także wyniki International Social Survey sprzed kilku lat, opracowane przez dr. Bogdana Cichomskiego z Instytutu Studiów Społecznych UW. Zresztą sama roszczeniowość ma różne oblicza i niesłusznie przypisuje się jej tylko ujemne konotacje. Dlaczego na przykład mamy się wstydzić dochodzenia słusznych, zapisanych nawet w Konstytucji, praw?

Nie jesteśmy społeczeństwem bardziej roszczeniowym niż społeczeństwa innych krajów postkomunistycznych czy krajów zachodniej Europy. Francja na przykład jest znana ze spektakularnych akcji rolników, Niemcy protestują przeciwko redukcji zabezpieczeń socjalnych. Wiele oczekują od swojego państwa Norwegowie, ale tam państwo stać na spełnianie żądań społecznych. Tak więc mieścimy się w normie europejskiej, wyraźnie natomiast odbiegamy od tych krajów, z którymi chcielibyśmy się porównywać: USA czy Kanada są zdecydowanie bardziej liberalne, tam stawia się przede wszystkim na indywidualną inicjatywę człowieka, nie na opiekę państwa.

Czego oczekujemy od państwa?

Jakie są zatem cechy polskiej roszczeniowości, czy może bardziej neutralnie: oczekiwań wobec państwa? Najpopularniejsze są te „socjaldemokratyczne”, odziedziczone po poprzednim systemie, które jednak charakterystyczne są też w ogóle dla Europy. Ok. 90% osób badanych przez prof. Lewicką oczekuje od państwa podstawowych gwarancji socjalnych, zwłaszcza bezpłatnej opieki zdrowotnej i bezpłatnego szkolnictwa, na wszystkich zresztą szczeblach, a także przyzwoitych minimalnych zarobków, co umożliwiałoby równy start wszystkim obywatelom, niezależnie od miejsca zamieszkania, pochodzenia itp. Co ciekawe, oczekiwania takie zgłaszają w największym stopniu ludzie nienajgorzej osadzeni w swoich społecznościach, o silnej siatce stosunków rodzinnych i sąsiedzkich, związani ze swoim krajem i miejscem zamieszkania. Nie są to zatem osoby wyrzucone na margines społeczeństwa, a wręcz przeciwnie – mocno w nim osadzone.

Drugą grupę stanowią oczekiwania „pomocowe”, przekonanie, że w trudnych sytuacjach państwo powinno dać mieszkanie, zapewnić pracę, wypłacać zasiłek bezrobotnym i bezradnym. Jak łatwo się domyślić, wyrażają je przede wszystkim osoby, które takiej pomocy potrzebują, a więc ludzie starsi, zwłaszcza renciści, ludzie o silnym poczuciu „skrzywdzenia przez los”, ale także samotni, wykorzenieni. Dla nich zasadą sprawiedliwego podziału jest zasada „według potrzeb”, nie – „według wkładu”.

I wreszcie trzecią grupę, wyłonioną w badaniach, stanowią postawy typowo konsumpcyjne, oczekiwanie np. nieoprocentowanych kredytów na zakup samochodu, rozmaitych gratyfikacji od pracodawcy, jak służbowy samochód, dążenie do podwyższenia tą drogą standardu życia. Charakteryzują one raczej młodą generację, która mówi częściej: „zasługuję na to”. Oczywiście, otwarte pozostaje pytanie, czy ta ocena swojego wkładu, bądź zasług, jest adekwatna do żądań. Z badań wynika, że tego typu oczekiwania formułują raczej osoby o niskim kapitale kulturowym, lecz o silnych przekonaniach, że „im się należy”. Niekiedy roszczeniowość konsumpcyjna przybiera formy tak absurdalne, jak domaganie się pomocy w organizowaniu uroczystości rodzinnych, czy corocznych bonów do hipermarketu.

Skąd roszczenia?

Tak więc nie ma jednej roszczeniowości. Różne grupy społeczne mają różnego rodzaju oczekiwania. Prof. Lewicka zwraca przy tym uwagę na znamienne dla Polski zjawisko – otóż najważniejszym predyktorem, czynnikiem najlepiej przewidującym wielkość oczekiwań od państwa, zarówno tych „pomocowych”, jak i „socjaldemokratycznych”, jest alienacja od władzy, rozczarowanie III Rzeczpospolitą. To jest swoisty paradoks, że im bardziej władza się od nas oddala, tym więcej od niej oczekujemy, tym bardziej uważamy, że powinna nam pomagać, zamiast żebyśmy sami wzięli sprawy w swoje ręce. Może to zresztą nie być paradoks z punktu widzenia psychologii – więcej przecież żądamy od bezosobowych „onych” niż od osób, które postrzegamy w sposób bardziej zindywidualizowany, jako konkretne osoby z krwi i kości, podobne do nas samych.

Innym interesującym wynikiem uzyskanym w tych badaniach jest brak bezpośredniego związku między obiektywnym standardem życia człowieka a jego oczekiwaniami wobec państwa. Aby obiektywny standard życia mógł się przełożyć na stawiane wobec państwa oczekiwania (na przykład pomocy), potrzebny jest pewien system przekonań na temat rzeczywistości społeczno-politycznej i własnej w niej sytuacji. Syndrom ten nazwano „Syndromem Lepperyzmu”, a złożyły się na niego takie elementy, jak poczucie krzywdy życiowej, silna alienacja od władzy, ogólnie negatywny, wręcz katastroficzny, obraz świata społecznego, no i wreszcie postawa roszczeniowa, a więc przekonanie, że człowiek ma prawo domagać się zadośćuczynienia za wyrządzone mu krzywdy.

Sfrustrowani, czyli zadowoleni

Tu jednak też prof. Lewicka ostrzega przed nadmiernymi uproszczeniami w ocenie postaw Polaków. Generalnie bowiem, oceniając swoje życie nie mamy poczucia skrzywdzenia przez los. Wręcz przeciwnie, także wyniki innych badań, uzyskane m.in. przez prof. Janusza Czapińskiego, pokazują, że stopień zadowolenia z życia każdego indywidualnie jest stosunkowo wysoki. Prof. Lewicka pytała o odczucia w kilku dziedzinach: finansów, pracy, życia rodzinnego, przyjaciół, swego zdrowia oraz ogólnego samopoczucia. Oceny miały odnosić się do okresu sprzed 1989 roku i obecnie. Okazuje się, że 60% Polaków uważa, że lepiej im się żyło przed transformacją, ale mniej więcej tyle samo uznało, że obecnie żyje im się zupełnie dobrze. To pewien paradoks polskiej mentalności, z jednej strony tęsknota za utraconym rajem czasów komunizmu, obecna praktycznie w całym społeczeństwie, nawet u osób z wyższym wykształceniem, a równocześnie spory stopień zadowolenia z aktualnej sytuacji życiowej. Najniższy – z finansów i standardów życia, ale też
nie jest to poziom bardzo niski. Pomimo tego, że nieustannie narzekają, Polacy nie są skłonni uznać, że przegrali swoje indywidualne życie.

Książki w domu obywatela

Niewątpliwie wyższy standard życia, wyższe zadowolenie z życia, sprzyjają osłabieniu postaw roszczeniowych. Na oba te elementy wpływa jednak czynnik inny – absolutnie podstawowy w naszym społeczeństwie – mianowicie kapitał kulturowy, na który składa się zarówno poziom formalnej edukacji (wykształcenie własne i rodziców), jak również coś, co można nazwać „kapitałem duchowym”, a czego najlepszym wskaźnikiem jest wielkość domowej biblioteki. Kapitał kulturowy to czynnik bardzo ważny – podkreśla prof. Lewicka – generalnie wpływa na większość postaw społecznych w Polsce. Z badań wynika, że kapitał kulturowy, a w tym przede wszystkim liczba posiadanych w domu książek, najlepiej przewiduje skłonność do angażowania się w aktywność obywatelską, do podejmowania działań nie tylko dla finansowego zysku. A przecież aktywność obywatelska jest w jakimś stopniu przeciwstawna roszczeniowości. Osoby najbardziej roszczeniowe, oczekujące pomocy od państwa, to osoby bierne. A takich, niestety, jest w Polsce ponad 60%.

Paradoksalnie, osoby protestujące nie należą do najbardziej roszczeniowych, tu natężenie „syndromu lepperyzmu” jest niższe niż u osób zupełnie pasywnych. Prof. Lewicka wyjaśnia: osoby protestujące, oczekując pomocy, uważają jednak, że należy wziąć los w swoje ręce i biorą – właśnie protestując. Tak, że stawianie znaku równości między uczestnictwem w protestach a postawami roszczeniowymi nie jest do końca uprawnione. Oczywiście, stoi za tym postawa domagająca się, ale nie bierne oczekiwanie, że państwo mi coś da. Najmniej roszczeniowi są jednak ci, którzy angażują się w aktywność „konstruktywną”, którzy robią coś dla swoich społeczności, pracują w samorządach itp.

Inny wschód, inny zachód

Prof. Maria Lewicka prowadziła badania w północno-zachodniej i wschodniej Polsce oraz we wschodniej i zachodniej Ukrainie. Różnic regionalnych w obrębie naszego kraju w zakresie siły postaw roszczeniowych właściwie nie ma. Pewne różnice wystąpiły w zakresie aktywności obywatelskiej. Otóż mieszkańcy Polski zachodniej okazali się aktywniejsi w dziedzinie protestów, natomiast w południowo-wschodniej – w dziedzinie działań lokalnych, co może się w jakimś stopniu wiązać z tradycjami samorządności galicyjskiej. Ukraina z kolei ma za sobą jeszcze silniejsze dziedzictwo opierania się na państwie – tam wszelkie oczekiwania pomocowe, nawet te najbardziej skrajne – były istotnie większe niż w Polsce. Równocześnie jednak Ukraińcy podawali znacznie więcej przykładów angażowania się w różne spontaniczne działania niż Polacy. Jeżeli dodamy do tego bardzo silną alienację od władzy, jeszcze wyższą niż u nas, to „pomarańczowa rewolucja” nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem.

W Polsce pojawił się jeszcze jeden adresat ewentualnych roszczeń – Unia Europejska. Zdecydowana większość badanych uznała jednak, że należy się nam tyle samo z unijnego budżetu, co innym krajom. Największe oczekiwania zgłaszali młodzi, o nastawieniu konsumpcyjnym, inaczej mówiąc ci, którzy najbardziej będą korzystać z członkostwa we Wspólnocie. Świadczy to raczej o pragmatyzmie niż np. o oczekiwaniu zadośćuczynienia za krzywdy faktyczne czy urojone, które nas spotkały ze strony któregokolwiek z państw „starej” Unii. To ciekawe spostrzeżenie, bo takich oczekiwań można się było spodziewać, zważywszy że w Polsce jest obecny egocentryczny wzorzec poczucia skrzywdzenia przez inne kraje przy braku poczucia własnej winy, jak również przekonanie, że to inni dużo nam zawdzięczają, my zaś innym bardzo niewiele. Związku między poczuciem niesprawiedliwości dziejowej a egocentrycznymi oczekiwaniami specjalnego traktowania przez Unię Europejską w tym badaniu jednak nie stwierdzono.

Wiedza dla polityków

Z wyników badań psychologicznych mechanizmów ludzkiej roszczeniowości przeprowadzonych przez prof. Marię Lewicką wynikają pewne sugestie dla władzy, dla polityków, ważne zwłaszcza teraz, w okresie przedwyborczym. Pierwszym jest sposób prezentacji władzy i osób ją piastujących. Postępująca polaryzacja na bezosobowych „onych”, z którymi my, jako społeczeństwo nie mamy nic wspólnego, będzie prawdopodobnie prowadzić do dalszego wzrostu nastawień roszczeniowych. Drugim sposobem przełamywania tej bariery jest mobilizacja samego społeczeństwa do podejmowania działań na rzecz swojego środowiska. Tragedią Polski jest niezwykle niski poziom aktywności obywatelskiej w obszarach bezpośrednio nas dotyczących. Bierność sprzyja oczekiwaniu, że ktoś mi coś da, załatwi. Osoby aktywne okazują się najmniej wyalienowane od władzy. Prawdopodobnie same zdają sobie sprawę, co to znaczy mieć kontrolę nad jakimś fragmentem rzeczywistości, a więc w jakimś sensie piastować władzę. Własna aktywność z jednej strony może przełamać
poczucie wyobcowania od władzy, myślenie w kategoriach: my – oni, a z drugiej strony będzie sprzyjać nabywaniu umiejętności brania losu w swoje ręce, a tym samym prowadzić do spadku nierealistycznych postaw roszczeniowych.

KRYSTYNA HANYGA

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)