Rosyjskie wojsko u granic Polski i Litwy. Oddziały maszerowały w szyku bojowym
Niepokojące doniesienia na temat ruchów rosyjskich wojsk skomentowali goście niedzielnego programu Bogdana Rymanowskiego w Polsat News. Eksperci uważają, że incydent, podczas którego wojskowe oddziały maszerowały blisko granicy polskiej i litewskiej, to prowokacja. Rosja testuje, co dzieje się na granicy z Unią Europejską i NATO.
31.10.2021 16:30
Uczestnicy "Debaty Tygodnia" w "Śniadaniu Rymanowskiego w Polsat News i Interii" wyrazili oburzenie i zaniepokojenie. Dotyczyło to ruchów rosyjskich wojsk podczas manewrów Zapad 2021. Wojsko w szyku bojowym podeszło naprawdę blisko linii granicznej, na odległość, jak twierdzą goście programu, zaledwie kilkuset metrów.
- To absolutnie przekraczało dopuszczalne przez porozumienia międzynarodowe zakresy ćwiczeń - powiedział były minister obrony Jan Parys, a Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta nie ma wątpliwości, że był to test granic.
Jan Parys mówił o przekroczeniu międzynarodowych porozumień. - Nie można zbliżać się tak blisko czyjejś granicy i to w pełnym szyku bojowym. Były również takie działania na terenie Białorusi, bardzo blisko naszej granicy. I jak mogli państwo usłyszeć, przeczytać, z jakiś powodów Sztab Generalny przerzucał jednostki z zachodu na wschód. Jednostki, które były w regionie Orzysza, zaczęły maszerować w kierunku północno-wschodnim. Tak samo oddziały z południa - tłumaczył Parys.
- Myślę, że nie byliśmy u progu wojny. Natomiast całe te manewry miały służyć przygotowaniu. Rosja testuje to, co się dzieje na gracy z EU i myślę, że jednym z elementów tego testowania był kierunkowy zwrot wojsk, żeby sprawdzić reakcję - powiedział Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta.
- Słyszeliśmy już przy wprowadzaniu pierwszego miesięcznego okresu stanu wyjątkowego, że on jest podyktowany manewrami Zapad - zwrócił uwagę Marek Sawicki z PSL. - To miał być pewnego rodzaju straszak dla Putina, że my się tu mobilizujemy i ćwiczymy.
Rosyjskie wojsko u granic Polski i Litwy. Oddziały maszerowały w szyku bojowym
Według Radosława Fogla z PiS Kreml chce sprawdzić reakcje. Rosja prowadzi takie testy nie tylko na granicach Unii Europejskiej i u granic krajów należących do NATO. Jak zauważa Fogel, rosyjskie okręty podwodne widywane są w Szwecji. - Rosja chce wiedzieć, jaka byłaby reakcja państw natowskich - stwierdził.
Niektórzy rozmówcy zwracali uwagę, że Polska potrzebuje wojska z wysoką mobilnością i z przygotowaniem do szybkiej reakcji. - Chciałabym wiedzieć w jakiej kondycji jest wojsko polskie, bo armia rosyjska pojawia się kilkaset metrów od naszej granicy. Pytanie: w ile dni, jeżeli nie tygodni, jesteśmy w stanie zareagować na tego rodzaju sytuacje. Obawiam się, że wyjście naszej brygady z koszar to jest około 30 dni - powiedział polityk Konfederacji Sławomir Mentzen.