Rosyjski ślad w zamachach w Brukseli
• Nad Dnieprem pojawiają się głosy wskazujące, że Rosja może być zamieszana w zamachy w Brukseli
•Taką możliwość dopuszcza szef ukraińskiej służby bezpieczeństwa, ale też doradca szefa ukraińskiego resortu spraw wewnętrznych
• Zdaniem niektórych ukraińskich komentatorów zamachy mogą być wykorzystane jako element wojny hybrydowej, którą Kreml wypowiedział nie tylko Ukrainie, ale całemu Zachodowi
23.03.2016 | aktual.: 23.03.2016 09:14
Szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyl Hrycak nie wykluczył, że w zamachach w Brukseli odnaleźć można rosyjski ślad. Jak zaznaczył, nie zdziwiłby się jeśli ataki terrorystyczne okażą się elementem rosyjskiej wojny hybrydowej.
Podobne zdanie, ale już bardziej kategorycznie, wyraził doradca szefa ukraińskiego MSW Zorian Szkiriak. Występując w Telewizji 112, powiedział, że to Rosja jest odpowiedzialna nie tylko za wybuchy w stolicy Belgii, ale też za inne akty terrorystyczne, które ostatnio miały miejsce w Europie. Jego zdaniem to rosyjskie służby inicjowały powstanie Państwa Islamskiego i to właśnie one stoją de facto za krwawymi zamachami. Ich celem i jednocześnie celem Kremla, zdaniem Szkiraka jest destabilizacja sytuacji w Europie.
Z kolei szef kijowskiego Instytutu Polityki Światowej Wiktor Szlinczak w wywiadzie udzielonym telewizji 5 Kanał, ocenił, że jeśli nawet Rosja nie stoi za zamachami, to na pewno je wykorzysta, jako wzmocnienie swojej pozycji w antyterrorystycznej koalicji. Ekspert wskazał, że zamachy odbyły się w przeddzień wizyty w Moskwie amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry’ego.