Rosyjska krytyka białoruskich wyborów
Poniedziałkowa prasa rosyjska jednoznacznie
negatywnie ocenia niedzielne referendum na Białorusi, na mocy
którego zniesione zostanie konstytucyjne ograniczenie sprawowania
urzędu prezydenta przez jedną osobę do dwóch kadencji, co oznacza, że Alaksander Łukaszenka będzie mógł startować w wyborach prezydenckich w 2006 roku.
"Łukaszenka wygrał w dorzucaniu głosów do urn" - pisze liberalny "Kommiersant", "Incydentów nie było - były fałszerstwa" - wtóruje mu prorządowa gazeta "Izwiestija". Także uważany za umiarkowanie prokremlowski dziennik "Wriemia Nowostiej" jest jednoznaczny w ocenie. "Rosja jeszcze długo będzie miała do czynienia z obecnym prezydentem Białorusi" - pisze dziennik.
Gazety pełne są reportaży z Białorusi w dniu wyborów. Zwracają uwagę szczególnie na podawanie wyników korzystnych dla Łukaszenki sondaży w czasie, gdy trwało głosowanie. Państwowa telewizja podawała dane o 80-proc. poparciu wraz z danymi o frekwencji.
"Izwiestija" rozpisują się o zatrzymywaniu zagranicznych dziennikarzy. Zatrzymano m.in. Pawła Szeriemieta, reportera rosyjskiej telewizji, tego samego, który w 1998 roku spędził trzy miesiące w białoruskim areszcie po reportażu z granicy białorusko- litewskiej.
"Kommiersant" pisze w swoim reportażu o ludziach, którzy dowiedzieli się w komisji wyborczej, że już za nich zagłosowano i o tych, których zmuszano - w ramach zwiększania frekwencji - do głosowania przed terminem. Według gazety, jeszcze w komisji radzono niezdecydowanym, by głosowali "za".
Gazeta twierdzi też, że zatrzymywano ankieterów Instytutu Gallupa, którzy prowadzili własne exit-polls. Sondaż Gallupa wykazał, że Łukaszenkę poparło zaledwie 48% uprawnionych do głosowania - za mało, by jego zmiany konstytucyjne weszły w życie. Dane instytutu kontrastują z oficjalnymi wynikami wyborów.
Według oficjalnych danych Centralnej Komisji Wyborczej, zmiany proponowane przez Łukaszenkę zdobyły poparcie 77,3% Białorusinów, a frekwencja sięgnęła 89,7%.
Łukaszenka, który rządzi Białorusią od 1994 roku, będzie mógł teraz wystawić swoją kandydaturę w wyborach 2006 roku, a także we wszystkich następnych.