Rostowski nie boi się Gilowskiej. Ale stawia warunek
Minister finansów Jacek Rostowski powiedział, że zgodzi się na debatę z prof. Zytą Gilowską, ale tylko wtedy, gdy zrezygnuje ona z zasiadania w Radzie Polityki Pieniężnej. Minister uważa, że dopóki Gilowska jest członkiem RPP, taka debata byłaby łamaniem prawa.
06.09.2011 | aktual.: 14.09.2011 16:04
- Chyba nikt poważnie nie myśli, że jeśli nie bałem się debaty z Leszkiem Balcerowiczem, to że będę się bał Zyty Gilowskiej (...) no może poza Jarosławem Kaczyńskim i Adamem Hofmanem, ale myślę, że nikt inny tak nie myśli - powiedział Rostowski w TVN24.
Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział we wtorek, że Zyta Gilowska "rozjechałaby" ministra finansów Jacka Rostowskiego i dlatego odmówił udziału w debacie z nią.
- Prawda jest taka: pani prof. Gilowska po prostu pana Rostowskiego by, jak to się mówi, rozjechała, zresztą proszę przeczytać jej wywiad w "Uważam Rze" i po prostu następuje ucieczka, rejterada na krzywych nogach - powiedział Kaczyński na konferencji prasowej w Puńsku (Podlaskie).
Zdaniem Rostowskiego debata z Gilowską byłaby łamaniem prawa, póki jest ona członkiem RPP. - Nie wyobrażam sobie, że Zyta Gilowska chce łamać prawo. Ja byłbym bardzo szczęśliwy (gdybym mógł) debatować z Zytą Gilowską, ale nie będę przykładał ręki do łamania prawa, jako minister konstytucyjny nie mogę tego robić - podkreślił szef resortu finansów.
W jego ocenie ustawa o NBP bardzo jasno i precyzyjnie określa, że członkowie RPP nie mogą podejmować działalności publicznej, poza działalnością dydaktyczną, naukową i akademicką.
- Ministrowie konstytucyjni nie mogą przykładać ręki do łamania prawa polskiego. I gdyby tak minister konstytucyjny zrobił, to naraziłby się na pociągnięcie także przed Trybunał Stanu. To jest po prostu nie do pomyślenia - powiedział Rostowski.
Dodał, że bardzo chętnie spotkałby się na debacie z Gilowską, ale nie póki jest ona członkiem RPP. - Rozumiem, że jest to bardzo dobrze opłacalna funkcja - 26 tys. zł miesięcznie. Znacznie więcej, niż zarabia minister konstytucyjny; wszyscy ministrowie tak samo zarabiają - podkreślił.
- Szczególnie że uważam, że Zyta Gilowska była złym ministrem finansów. I chętnie bym od niej usłyszał, gdyby była przedstawicielem PiS, jakie plany PiS ma, czy miałby na przyszłość, jeśli chodzi o politykę gospodarczą, gdyby miał wygrać wybory. Ale debata musi być debatą między politykami, którzy chociażby potencjalnie są odpowiedzialni za przyszłą politykę gospodarczą swoich ugrupowań - podkreślił Rostowski.
W jego ocenie osoba, która jest członkiem RPP, nie może być politykiem i nie może w tej roli występować. - Uważam, że to co teraz PiS zrobił, zachęcając, wydaje się, Zytę Gilowską do debaty, jest takim kolejnym psuciem państwa, w którym PiS się specjalizuje. Bezprawie i niesprawiedliwość wydawałaby się bardziej adekwatną nazwą po tym naprawdę niesamowitym wyczynie z panią Gilowska, która została w to wciągnięta - powiedział.
Zdaniem Rostowskiego budżet na 2008, który przygotowała Gilowska, był najbardziej rozrzutnym budżetem "w kontekście bardzo znaczących obniżek podatków". - Zyta Gilowska popełniła klasyczny błąd, którego nie wolno robić. Obniżyła podatki, co było dobrą rzeczą, ale w tym samym czasie, zamiast obniżać wydatki, to zwiększyła je więcej niż w jakimkolwiek poprzednim i następnym budżecie - powiedział.
- Szczerze mówiąc, jest zupełnie możliwe, że Zyta Gilowska zrezygnuje (z RPP) i wtedy niech weźmie na siebie tę odpowiedzialność - dodał Rostowski.