Chciał "zabijać Ukraińców". Teraz żona błaga o pomoc
Rosyjska kobieta prosi o pomoc w sprawie swojego męża, który zgłosił się do rosyjskiej armii, jednak spotkał się tam z dużymi problemami. Mimo upływu kilku miesięcy wciąż nie został przydzielony do żadnej jednostki. Nagranie pojawiło się w mediach społecznościowych. To kolejny przypadek pokazujący, na jaką "pomoc" ze strony Rosji mogą liczyć żołnierze.
Były wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Heraszczenko udostępnił na Twitterze nagranie ukazujące rosyjską kobietę, która błaga o pomoc w sprawie swojego męża. Jak twierdzi autor postu, "wygląda na to, że zwraca się do miejscowego cara o pomoc".
Dobrowolnie zgłosił się do wojska
Mąż kobiety z nagrania miał dobrowolnie zgłosić się do rosyjskiej armii, by "zabijać Ukraińców". Choć od tego momentu minęło kilka miesięcy - kontrakt na służbę w wojsku został podpisany w maju - mężczyzna wciąż nie może zrealizować swojego celu. Powodem mają być rzekome problemy z dokumentami, które gdzieś się zagubiły i nie można ich odnaleźć. Z tego powodu mąż kobiety nie może zostać przydzielony do żadnej jednostki i nie otrzymał prawie żadnych pieniędzy.
- Nie może nic zrobić, wstąpić do jakiejś jednostki wojskowej, bo nie ma dokumentów, rozkazów. Otrzymaliśmy 4 tys. rubli w maju, 17 tys. rubli w czerwcu i 18 tys. rubli w lipcu. To wszystko! - lamentuje żona mężczyzny, który zgłosił się do udziału w "specjalnej operacji wojskowej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zadziwiające wsparcie władz
O problemach, z jakimi borykają się rosyjscy żołnierze, mówi się wiele. Brak amunicji czy żywności to tylko niektóre z nich. Czasem jednak władze państwa postanawiają wesprzeć swoją armię, przekazując paczki. W kwietniu ich zawartość okazała się zaskakująca. Obok puszek z żywnością i workami z ziarnami zbóż znalazły się butelki z wodą święconą oraz ikony modlitewne, na których przedstawiono wizerunek rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.