Rosjanie zwiali do lasu. Szukają ich dowódcy

Uciekło około 200 rosyjskich żołnierzy i ukryło się w lasach w obwodzie charkowskim. Dezerterów ma teraz szukać dowództwo wojskowe.

Wojna w Ukrainie. Rosyjscy żołnierze mają dość
Wojna w Ukrainie. Rosyjscy żołnierze mają dość
Źródło zdjęć: © East News | Maximilian Clarke/SOPA Images/Shutterstock
Katarzyna Bogdańska

Z informacji, jakie na Twitterze opublikował Euromaidan Press, około 200 rosyjskich żołnierzy zdezerterowało.

Do jednej z miejscowości w Ukrainie miała dotrzeć duża grupa rosyjskiego wojska po walkach pod Izium. Wszyscy byli ranni, głodni i brudni. Odnieśli straty także w sprzęcie. Jak czytamy, osiedlili się we wsi, ale pojawiły się informacje, że ​​około 200 z nich uciekło do lasu i tam się ukrywa.

Szukają ich dowódcy, choć już zaczęli ściągać kolejne kolumny wojska.

Nie chcą walczyć

To nie pierwszy przypadek, kiedy słyszymy o dezercji po stronie rosyjskiej.

Setki rosyjskich żołnierzy zdezerterowały lub odmówiły wykonania rozkazów, by nie walczyć na Ukrainie – potwierdziły dokumenty, do których dotarł dziennik "Wall Street Journal". Gazeta zaznacza, że w rzeczywistości dezercji było z pewnością znacznie więcej.

W początkowej fazie inwazji rosyjskie wojska napotkały twardy opór i poniosły ogromne straty, a dezercje i niesubordynacja żołnierzy, w tym Rosgwardii (Gwardii Narodowej), dodatkowo pogłębiły problemy – podkreśla "WSJ".

Stawia to rosyjskie władze przed dylematem, jak ukarać żołnierzy odmawiających wykonania rozkazów, bez nadawania sprawie większego rozgłosu, co mogłoby dodatkowo ograniczyć liczbę chętnych do wstępowania do armii i walki na Ukrainie – oceniają eksperci.

- Tak wielu ludzi nie chciało walczyć – powiedział rosyjski prawnik Michaił Beniasz, który reprezentuje kilkunastu wojskowych Rosgwardii. Z dokumentów wynika, że odwołują się oni od decyzji o zwolnieniu ze służby za odmowę wykonania rozkazu wejścia na Ukrainę w lutym.

Żołnierze Rosgwardii, która wewnątrz kraju służy do pacyfikacji protestów, byli wysyłani na Ukrainę, by patrolować ulice i tłumić sprzeciw na okupowanych terytoriach – pisze "WSJ".

Beniasz twierdzi, że gdy napisał w sieci o sprawie wojskowych Rosgwardii, w ciągu kilku dni po pomoc prawną zgłosiło się do niego ponad tysiąc żołnierzy i funkcjonariuszy MSW. Wielu z nich odmówiło wykonania rozkazów walki na Ukrainie lub tłumienia protestów w okupowanych miastach.

Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski