Rosjanie zrobili prezent Jarosławowi Kaczyńskiemu
Gdy Międzynarodowy Komitet Lotniczy (MAK) zapowiedział ogłoszenie raportu, bardziej niż Polacy, zdziwieni byli sami Rosjanie. Musiało się wydarzyć coś naprawdę ważnego, by fundować obywatelom taką dawkę emocji. Część polskich mediów zna odpowiedź: to atak Rosjan na polskiego premiera. Putin zagrał mu na nosie i dostarczył Jarosławowi Kaczyńskiemu amunicji przeciwko Tuskowi. W podobnym tonie komentuje sprawę "Rossijskaja Gazieta": "Kaczyński nie ma czego przeciwstawić Tuskowi. Jedyna sprawa, dzięki której utrzymuje się na powierzchni, to tragedia smoleńska. W tym sensie raport MAK to dla niego prezent losu" - cytuje tygodnik "Polityka".
19.01.2011 | aktual.: 19.01.2011 09:34
Rosjanie opublikowali raport w kształcie, który Donald Tusk określił w grudniu jako "nie do przyjęcia", na dodatek pod jego nieobecność w Warszawie. Obie decyzje musiały zapaść na szczytach władzy - dochodzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej było zbyt wrażliwe, by szefowa MAK Tatiana Anodina mogła działać na własną rękę. Powstało zatem pytanie: dlaczego Władimir Putin zafundował Tuskowi taką niespodziankę?
Duża część polskich mediów zna już odpowiedź: to atak Rosjan na polskiego premiera. Putin zagrał mu na nosie i dostarczył Jarosławowi Kaczyńskiemu amunicji przeciwko Tuskowi. Po co? By zdestabilizować sytuację polityczną w Polsce i osłabić jego pozycję za granicą przed prezydencją w Unii Europejskiej.
Ale jest też drugie, prostsze wyjaśnienie: Rosjanie nie byli gotowi wziąć na siebie nawet części odpowiedzialności za katastrofę, a widząc, że do tego zmierzają polskie uwagi, postanowili jak najszybciej zamknąć raport. Wiedzieli, że wpędzają Tuska w kłopoty polityczne, ale uznali, że obarczając winą pilota i generała, a pośrednio prezydenta, i tak oddają Tuskowi przysługę. Tak jak w Smoleńsku - może chcieli dobrze, ale wyszła katastrofa.
"W przedziwny sposób jedna konferencja prasowa surowej damy o stalowym głosie może zmienić rozkład sił politycznych w kraju, który jest dla Rosji najważniejszym partnerem w Europie Wschodnie. Przy czym nie na korzyść Rosji" - alarmował publicysta na łamach "Nowej Gaziety", która najrzetelniej zrelacjonowała polskie zastrzeżenia.
Polski ustalenia MAK nie mają prawa zadowolić, ale jak na standardy rosyjskie to dochodzenie było nad wyraz fachowe i przejrzyste. Opozycyjny portal gazeta.ru stawia raport MAK za wzór, jak politycy powinni wyjaśniać własnemu społeczeństwu wszelkie katastrofy.
Raport MAK nie wstrząsnął światem. Większe wrażenie niż wyniki krwi gen. Andrzeja Błasika zrobiły na zachodnich mediach wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego po publikacji raportu. Jeśli Moskwa naprawdę chciała zdestabilizować Polskę, to znalazła w Warszawie godnych wykonawców - czytamy w "Polityce".