Rosjanie zbierają na pomnik "zamęczonych w polskich obozach śmierci"
Rosjanie chcą wybudować w Krakowie pomnik "Jeńców wojennych - czerwonoarmistów". Zbiórkę funduszy ogłosiło Rosyjskie Towarzystwo Historyczno-Wojskowe. Według prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, strona rosyjska nie przesłała żadnych pism w sprawie budowy pomnika jeńców bolszewickich. Tymczasem rzeczniczka prasowa Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Krakowie Patrycja Ćwikła przyznała, że w lipcu cmentarz Rakowicki "nieoficjalnie" odwiedził konsul Federacji Rosyjskiej.
Rosyjska telewizja państwowa Kanał 1, która informowała o zbiórce pieniędzy, podała jednocześnie, że latem tego roku RWIO rozpisało konkurs na ten pomnik. Kanał 1 nie sprecyzował, gdzie konkretnie miałby stanąć monument. Z nadanego materiału wynikało jednak, że miejscem tym ma być Cmentarz Rakowicki w Krakowie, na którym - jak podkreśliła rosyjska telewizja - pochowane są szczątki ponad tysiąca czerwonoarmistów z tamtej wojny.
Z komunikatu zamieszczonego na stronie internetowej Towarzystwa wynika, że chodzi o przywrócenie pamięci o radzieckich żołnierzach, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych, w trakcie wojny 1919-1921 roku.
Dalej można przeczytać, że Rosja z powodzeniem podejmowała podobne działania w celu upamiętnienia radzieckich żołnierzy poległych we Francji i Niemczech w okresie I wojny światowej.
W informacji nie wspomniano jednak, że w wojnie polsko-bolszewickiej, to Armia Czerwona była agresorem, który napadł na nasz kraj.
Historyk działający w tym towarzystwie, Jurij Nikiforow zdradza prawdziwe intencje inicjatorów budowy pomnika czerwonoarmistów w Krakowie.
- Nie chodzi o wydarzenie jako takie, ale o to że dziesiątki tysięcy naszych rodaków, naszych przodków poległych w trakcie polsko-rosyjskiej wojny i w polskich obozach śmierci, w żaden sposób nie zostało upamiętnionych. Nie ma obelisków, ani tablic pamiątkowych, ani pomników, obok których można byłoby złożyć kwiaty - tłumaczy rosyjskim widzom Nikiforow.
Porównuje też sprawę czerwonoarmistów poległych wówczas w Polsce do zbrodni katyńskiej, mówiąc, że "w Katyniu zabito 4 tys. polskich obywateli, a w Polsce - dziesiątki tysięcy rosyjskich". - Strona polska w ogóle nie próbowała ich policzyć - dodał.
Z takimi zarzutami nie zgadzają się polscy historycy z IPN. - Trzeba zaznaczyć, że historycy polscy i rosyjscy nie uciekali od tego tematu. 10 lat temu była wydana publikacja, zbiór dokumentów, w którym zajmowano się tym problemem, gdzie próbowano oszacować liczbę zmarłych w niewoli. Natomiast nigdy nie można powiedzieć, że były to "obozy śmierci", w których dokonywano eksterminacji - powiedział dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN dr Andrzej Zawistowski.
Cmentarz Rakowicki "nieoficjalnie" odwiedził konsul Federacji Rosyjskiej
Strona rosyjska nie przesłała żadnych pism w sprawie budowy pomnika jeńców bolszewickich - poinformował prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Jak dodał, Cmentarz Rakowicki nie jest najlepszym miejscem na tego typu inicjatywy.
Z kolei rzeczniczka prasowa Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Krakowie Patrycja Ćwikła przyznała, że w lipcu cmentarz Rakowicki "nieoficjalnie" odwiedził konsul Federacji Rosyjskiej, który oglądał to miejsce - jak podała - "pod kątem ewentualnego postawienia pomnika". Zauważyła też, że wznoszenie pomników na grobach i cmentarzach wojennych wymaga zezwolenia wojewody.
Sprzeciw przeciw "polskim obozom śmierci"
Wojewoda małopolski Jerzy Miller w komunikacie przesłanym Polskiej Agencji Prasowej napisał, że Polska przestrzega wszystkich umów międzynarodowych i wynikających z nich zobowiązań dotyczących zachowania dbałości o miejsca spoczynku żołnierzy, którzy polegli na terenie naszego kraju.
Miller podkreślił też, że nieprawdziwe i daleko krzywdzące jest użyte przez stronę rosyjską sformułowanie mówiące o istnieniu "polskich obozów śmierci". "Żołnierze walczący w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku, zarówno ci, którzy polegli na polu bitwy, zmarli w szpitalach wojskowych, jak i w obozach jenieckich, a tylko z takimi - zaznaczył wojewoda - mieliśmy do czynienia, zostali pochowani w różnych miejscach na terenie całego kraju, także w Małopolsce" - napisał.
O tym, że Rosja chce zbudować taki pomnik na cmentarzu Rakowickim w Krakowie na swojej stronie internetowej poinformowała też "Komsomolskaja Prawda", uważana za tubę prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Również ta wielkonakładowa gazeta zacytowała Nikiforowa, który poinformował, że Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne tego lata skierowało do władz Krakowa prośbę o zgodę na odsłonięcie pomnika, jednak do dzisiaj nie otrzymało odpowiedzi.
Zadaniem RWIO jest badanie i propagowanie historii wojskowej Rosji, a także dbanie o związane z nią pomniki. Powstało ono w marcu 2013 roku na mocy wydanego w grudniu 2012 roku dekretu Putina. W zamyśle Kremla jest ono kontynuatorem Carskiego Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego, które istniało w latach 1907-14. Jedną z pierwszych akcji Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego była w lutym 2014 roku pikieta przed Ambasadą RP w Moskwie w proteście przeciwko planom rozebrania pomnika generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie na Warmii.
Sprawa bolszewickich jeńców wojny 1919-21 w putinowskiej Rosji często nazywana jest "anty-Katyniem". Tragiczny los części czerwonoarmistów, którzy dostali się wtedy do niewoli, wykorzystywany jest do usprawiedliwiania mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku.
Wbrew temu, co twierdzi Nikiforow, o bolszewickich jeńcach wojny 1919-21 nie zapomniano. Rosyjscy i polscy uczeni we wspólnej pracy "Czerwonoarmiści w polskiej niewoli w latach 1919-1922" podają konkretne liczby: spośród 157 tys. jeńców z powodu chorób, głodu i szykan ze strony strażników zmarło 18-20 tys. jeńców.
To nie pierwsze tego typu działania rosyjskiego Towarzystwa, którym kierują: wicepremier Dmitrij Rogozin i minister kultury Władimir Medinski.