Rosjanie zaatakowali system wyborczy w USA? Sensacyjny przeciek
Tuż przed zeszłorocznymi wyborami w USA rosyjscy hakerzy przypuścili udany cyberatak na jedną z firm produkujących oprogramowanie do maszyn wyborczych - wynika z wycieku ściśle tajnych dokumentów amerykańskiego wywiadu. Nie wiadomo jednak, czy Rosjanie byli w stanie manipulować wynikami wyborów.
Dokumenty Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) zostały opublikowane w poniedziałek przez lewicowy portal the Intercept. Według analizy służby, hakerzy związani z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU uzyskali dostęp do kont pracowników jednej z firm produkujących oprogramowanie używane w maszynach do głosowania. Następnie tuż przed listopadowymi wyborami za pomocą uzyskanych informacji wysłali zainfekowane złośliwym oprogramowaniem e-maile do ponad stu urzędników szczebla lokalnego odpowiedzialnych za wybory. Gdyby choć jedna z nich otworzyła zawarty w wiadomości załącznik, mieliby niemal nieograniczone możliwości wykradzenia informacji.
Jednak ostateczny rezultat operacji nie jest znany i nie wiadomo, jak daleko zaszli rosyjscy hakerzy i czy mogli w ten sposób manipulować wynikami wyborów.
- Dokumenty, które wyciekły, nie wskazują wprost na ingerencję w same maszyny. Nie są też dowodem na wywarcie wpływu na wyniki. Materiał ten wskazuje jednak na znaczne zainteresowanie amerykańską infrastrukturą wyborczą na każdym poziomie. W tym przypadku - systemami rejestrów wyborców - mówi WP dr Łukasz Olejnik, niezależny konsultant cyberbezpieczeństwa. - Infrastruktura wyborów to przecież dużo szersze zagadnienie niż maszyny do głosowania. Istnieje szereg zależności między systemami i osobami nad nimi pracującymi. Jednak na poziomie technicznym z informacji pochodzących z wycieku nie można obecnie stwierdzić, jak daleko udało się dotrzeć - tłumaczy.
Przeciek z NSA poszerza publiczną wiedzę na temat rosyjskiej operacji wymierzonej w proces wyborczy w USA; dotychczas wiadomo było o ich atakach, które spowodowały wyciek tysięcy e-maili kampanii Hillary Clinton. Dlatego, jak mówi Olejnik, dokumenty NSA potwierdzają słuszność decyzji o nałożeniu przez USA dodatkowych sankcji na Rosję w związku z działalnością jej hakerów.
- To z kolei prowadzi do wniosków o słuszności obaw o cyberoperacje i cyberataki na polityczną infrastrukturę państwa - dodaje badacz i autor bloga Prywatnik.pl.
Za przeciek do więzienia
Autorem przecieku okazała się być Reality Winner, pracownica jednej z firm będących podwykonawcą NSA. Winner, która posiadała dostęp do informacji ściśle tajnych mimo otwarcie okazywanej sympatii innemu sprawcy przecieków z Agencji, Edwardowi Snowdenowi, została zdekonspirowana przez własną nieuważność - ale też przez dziennikarzy portalu. Winner wydrukowała dokument i wysłała go anonimowo pocztą. Dziennikarze, próbując zweryfikować autentyczność dokumentu, pokazali go pracownikowi innej firmy współpracującej z NSA, który z kolei przekazał go do Agencji. A ponieważ system drukowania w NSA rejestruje każdy wydruk, w ten sposób łatwo można było ustalić, kto stał za przeciekiem.
Winner została aresztowana dosłownie godziny po publikacji artykułu na portalu. 25-latce grożą poważne konsekwencje: za udostępnianie ściśle tajnych informacji niepowołanym osobom grozi do 10 lat więzienia. W jej obronie wystąpił m.in. szef portalu Wikileaks Julian Assange.