Rosjanie przerzucą na Ukrainę jednostki z Białorusi
Sztab generalny ukraińskiej armii poinformował, że Rosjanie przygotowują się do przerzucenia na front w Ukrainie części swoich jednostek z Białorusi.
Rosjanie podczas wojny w Ukrainie ponoszą ciężkie straty. W wielu oddziałach brakuje ludzi i sprzętu wojskowego. "Nadal trwa przerzucanie personelu i sprzętu wojskowego w celu uzupełnienia w jednostkach, które poniosły straty" - poinformował w niedzielę wieczorem sztab generalny ukraińskiej armii.
"Przewiduje się, że ugrupowania wrogich wojsk działających na tymczasowo okupowanych i przejściowo okupowanych terytoriach Ukrainy zostaną wzmocnione przez przerzut niektórych jednostek z terytorium Białorusi" - przekazał sztab.
Rosyjskie wojska mają być przerzucone, gdy "osiągną zdolności bojowe".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Ukraina pogrążona w ciemnościach. "Problem będzie narastał. Czeka nas fala uchodźców"
W listopadzie rosyjski resort obrony oświadczył, że na terytorium tego kraju rosyjscy wojskowi odbywają "intensywne przeszkolenie bojowe". Wcześniej białoruskie media niezależne informowały, że wojskowi z Rosji, w tym świeżo zmobilizowani, są szkoleni na białoruskich poligonach.
Nie zaatakują od strony Białorusi?
W komunikacie ukraińskiego sztabu podano, że na kierunkach poleskim i wołyńskim (chodzi o granicę Ukrainy i Białorusi) nie widać oznak przygotowania zgrupowania uderzeniowego.
"Białoruś w dalszym ciągu wspiera zbrojną agresję Rosji przeciwko Ukrainie, udostępnia swoje terytorium oraz przestrzeń powietrzną w celu przeprowadzenia ataków rakietowych i lotniczych"- czytamy w komunikacie.
Zaznaczono w nim również, że oddziały białoruskich sił operacji specjalnych, będące częścią Regionalnego Zgrupowania Wojsk Państwa Związkowego (Białorusi i Rosji) zostały skierowane do wzmocnienia granicy państwowej.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski