"Huk i dziura w ziemi". Ukraińcy o ataku Storm Shadow
Ukraińska brygada Black Forest skutecznie wykorzystuje drony szpiegowskie i systemy HIMARS do niszczenia celów wroga. Dowódcy przyznają, że Rosjanie wciąż nacierają, ale cena, jaką płacą, jest wysoka. Straty ponoszą zarówno w ludziach, jak i kosztownym sprzęcie. Są nagrania.
Brygada Black Forest w Ukrainie, korzystając z dronów zwiadowczych, skutecznie niszczy kluczowe cele rosyjskie, takie jak stacje radarowe Nebo-M. To zaawansowane systemy radarowe, które pełniły ważną rolę w obronie powietrznej Rosji, a ich zniszczenie osłabia zdolności wykrywania i monitorowania przestrzeni powietrznej przez wojska Putina.
Dzięki pociskom ATACMS, które mogą być wystrzeliwane z ziemi, ukraińskie siły zyskały nowe możliwości atakowania celów głęboko na terytorium wroga. Zdaniem specjalistów, zastosowanie tych pocisków pozwala Ukrainie na tworzenie "korytarzy powietrznych" do skutecznych operacji bojowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bolesny cios dla Rosjan
Ukraińscy dowódcy podkreślają, że pociski Storm Shadow zasadniczo różnią się od HIMRAS-ów. - Jest wielkie "bum" i zostaje dziura w ziemi, nikt się nie rusza - opisuje w rozmowie z "The Times" porucznik Kostjantin z brygady Black Forest.
Brygada Kostjantina w październiku namierzyła rosyjską stację Nebo-M na kontrolowanej przez Rosjan wschodniej Ukrainie, zdolną do kontrolowania nieba setki kilometrów na zachód. Uważa się, że Rosja ma tylko dziesięć takich systemów, z których każdy kosztuje około 100 milionów dolarów.
50 minut wystarczyło dronom bojowym, aby namierzyć stację i wskazać miejsce na uderzenie pocisku ATACMS.
Miesiąc temu administracja prezydenta Joe Bidena zgodziła się na wykonywanie przez Ukraińców ataków na cele w głębi Rosji. Donald Trump skrytykował tę decyzję, mówiąc o eskalacji konfliktu.
Ukraińska brygada Black Forest twierdzi, że dzięki zachodniej broni zniszczyła ok. 30 systemów rosyjskiej obrony powietrznej, w tym baterię rakiet przeciwlotniczych S-400.
Źródło: "The Times"
