Rosjanie nie zapomnieli o Donbasie. Putin próbuje zmylić Ukrainę?
Trudna sytuacja ukraińskich wojsk na froncie. Nie dość, że spore problemy napotyka ofensywa na południu kraju, to Rosjanie zaczęli intensywniej nacierać ukraińskie pozycje na wschodzie. To wygląda jak początek przemyślanej operacji, Rosjanie nie zapomnieli o Donbasie - mówią Wirtualnej Polsce wojskowi eksperci.
O rosyjskim natarciu na wschodzie i północnym wschodzie poinformowała wiceminister obrony narodowej Hanna Malar. "Siły rosyjskie umacniają się na wschodzie, koncentrując tam swoje wysiłki" - napisała Malar na swoim kanale w Telegramie.
Jej zdaniem jest to rosyjska odpowiedź na działania Ukrainy na południu kraju i próba odciągnięcia ukraińskich sił z rejonu Zaporoża. Jak przekazała, "największy cios" w ukraińskiej kampanii wojskowej ma dopiero nadejść. Przyznała jednak, że zmagania na froncie są trudne, ponieważ Rosja robi wszystko, co w jej mocy, aby powstrzymać ofensywę.
Według wiceminister obrony straty rosyjskie wyniosły w minionym tygodniu ponad 4600 zabitych i rannych na wszystkich kierunkach. Do niewoli wzięto ponad 80 żołnierzy przeciwnika. Zniszczono również, jak podała Malar, ponad 400 jednostek sprzętu wroga, w tym śmigłowce, czołgi, haubice, system przeciwrakietowy i inne uzbrojenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ocenie gen. Waldemara Skrzypczaka, tego co obecnie dzieje się na wschodzie Ukrainy, nie można rozpatrywać w oderwaniu od sytuacji na południu kraju.
Początek przemyślanej operacji?
- Prowadzone od dwóch tygodni działania ukraińskich wojsk na południowym odcinku frontu nie przyniosły sukcesu. Choć wszyscy się go spodziewali, w tym również sami Ukraińcy. Okazało się bowiem, że szykowana od grudnia rosyjska obrona ma strukturę podobną do rosyjskiej obrony na łuku kurskim podczas II wojny światowej - mówi WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
- Jest głęboko urzutowana, zaminowana i ufortyfikowana. Rosjanie będąc tam pewnym swego, gromadzili odwody za Donem, na północ od Rostowa. I teraz postanowili je użyć na wschodzie Ukrainy - wskazuje WP gen. Skrzypczak.
I jak podkreśla, Rosjanie przeszli tam działań zaczepnych. - To, co się dzieje obecnie na północ od Łymania i Kupiańska, trwa już od kilku dni. Najpierw rosyjscy żołnierze prowadzili tam rozpoznanie walką, teraz wprowadzili większe siły. Najwyraźniej chcą wyrzucić Ukraińców za rzekę Oskoł na kierunku Charkowa. To wygląda jak początek przemyślanej operacji - ocenia generał.
- Chcą tam mieć duże zgrupowanie swoich wojsk . W ten sposób wyizolują zagrożenie armii ukraińskiej dla Donbasu. Jeśli Ukraina będzie chciała uderzyć głębiej na Ługańsk i Donieck, to Rosjanie będą mieli na północy tzw. wybrzuszenie, z którego będą mogli uderzyć na wojska ukraińskie od góry. To bardzo niebezpieczne - podkreśla Skrzypczak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W podobnym tonie wypowiada się płk rez. Maciej Matysiak, były wiceszef Służby Kontrwywiadu Wojskowego i ekspert fundacji Stratpoints.
"Celowo przyciągnąć uwagę Ukrainy"
- Wydaje się, że dla Ukrainy bardziej perspektywiczne jest przecięcie korytarza południowego, czyli odcięcie dostaw z Krymu itd. Z kolei dla Rosjan istotniejsze jest, żeby zająć cały Donbas. Taki był ich cel od początku, a teraz dodatkowo sytuacja na południu wymusza na nich działania na wschodzie - mówi WP płk rez. Maciej Matysiak.
- Na odcinku zaporoskim mieli czas, by zbudować silne linie obronne. W Donbasie cały czas atakowali i toczyły się regularne walki. Działania ofensywne nie sprzyjają budowie i wzmacnianiu pozycji obronnych. Próbują więc kontratakować niż bronić się przed Ukraińcami - dodaje Matysiak.
I jak wskazuje, Rosjanie zauważyli, że ukraińska armia angażuje mniej sił i z mniejszą intensywnością właśnie na północno-wschodnim kierunku. - Chcą więc celowo przyciągnąć tam większą uwagę ukraińskich wojsk. Rosjanie mają tam odwody i nie czekają w nieskończoność na to, co przeciwnik zrobi. Przez ponad rok od wybuchu wojny w jakimś zakresie się udoskonalili. Niestety, ale trochę im się poukładało w dowodzeniu - ocenia ekspert fundacji Stratpoints.
Zdaniem gen. Waldemara Skrzypczaka, w ostatnich dniach daje się zauważyć brak w ukraińskiej operacji ofensywnej strategicznej myśli przewodniej.
- Nie mają przewagi strategicznej. Mieli szansę na przewagę na poziomie operacyjnym, ale jej nie zdobyli. Pytanie więc: co zrobi dalej Ukraina? Czy zrezygnowała ostatecznie z głównego uderzenia, którego jeszcze nie było? Sytuacja dla Ukraińców jest niekorzystna - ocenia gen. Waldemar Skrzypczak.
- Mamy rosyjskie ataki na północnym wschodzie, wokół Bachmutu Rosjanie nadal mocno się trzymają, a na południu mamy załamanie natarcia Ukrainy. Muszą wzmocnić obronę na północy, bo jak Rosjanie wyrzucą ich za rzekę Oskoł, będą mieli spore problemy. Jeśli Rosja wówczas wykorzysta swoje odwody, będzie miała możliwość zajęcia całego Donbasu - dodaje Skrzypczak.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski