Rosjanie nie chcą iść na front: "Wolałbym zniknąć niż walczyć w tej wojnie"
Rosjanie sprzeciwiają się decyzji Putina dotyczącej mobilizacji. Wielu z nich odmawia walki na froncie w Ukrainie. "Jestem przeciwko wojnie, moi przyjaciele są przeciwko wojnie, podobnie jak moja rodzina" - mówi w rozmowie z portalem The Barents Observer rosyjski dziennikarz Władimir Prokuszew.
Władimir Putin podczas ogłosił w środę 21 września "częściową" mobilizację. Rosjanie nie palą się jednak do wyjazdu na front. Wielu z nich w panice opuszcza ojczyznę. W największych miastach odbyły się masowe protesty przeciwko decyzji dyktatora.
Rosjanom, którzy zdezerterują, grozi kara do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Nawet to nie jest jednak w stanie powstrzymać potencjalnych rekrutów przed ucieczką.
- Wolałbym zniknąć niż walczyć w tej wojnie. Jeśli zadzwonią do mnie, to chciałbym opuścić kraj - powiedział cytowany w "The Guardian" rosyjski obywatel.
Od początku wojny Rosjanie w większości popierali specjalną operację wojskową rozpoczętą przez Putina (tak w Rosji nazywa się wojnę w Ukrainie - przyp. red.). Ich nastroje zmieniły się jednak po środowym orędziu prezydenta.
- To jest coś, czego wszyscy się bali, gdy wybuchła wojna - powiedziała matka jednego z rekrutów w rozmowie z dziennikarzami "The Guardian".
Przeciwko mobilizacji są też Tatarzy krymscy, którzy uważają, że to właśnie ich mobilizacja dotknie szczególnie. Ludność tej grupy etnicznej sprzeciwia się polityce prowadzonej przez Putina już od 2014 roku.
- Wszędzie, w każdym mieście słyszę, że większość zmobilizowanych to Tatarzy krymscy i wiemy, że atakują oni szczególnie osady z przewagą ludności krymskotatarskiej - przekazał "The Guardian" przedstawiciel grupy etnicznej.
Rosyjski dziennikarz Władimir Prokuszew opuścił Rosję, gdy dowiedział się o mobilizacji. Z szefem swojej redakcji uzgodnił, że będzie pracował dla niego z Rygi, więc tam docelowo planuje dotrzeć.
- Mam mieszane uczucia związane z wyjazdem z Rosji. Podjąłem tę decyzję bardzo szybko. Zacząłem się pakować w czwartek i już w piątek rano poleciałem do Murmańska. Pojechaliśmy do granicy i teraz jestem w norewskim Kirkenes - powiedział w rozmowie z dziennikarzami "The Observer".
Prokuszew jest pewny, że jeśli zostałby w Rosji, to trafiłby na front. Jego bliscy i on sam nie zgadza się z decyzjami Putina i chciałby, by wojna się skończyła.
- Jestem przeciwko wojnie, moi przyjaciele są przeciwko wojnie, podobnie jak moja rodzina - powiedział Prokuszew.
W Rosji po orędziu Putina wybuchły protesty. Wielu mężczyzn w wieku poborowym uciekło już z kraju. Na przejściach granicznych w Finlandii, Mongolii, Kazachstanie i Gruzji wyraźnie zwiększył się ruch. Potencjalni rezerwiści wykupili bilety lotnicze do krajów takich jak Turcja i Armenia, gdzie mogą podróżować bez wizy. Aviasales, popularna platforma z biletami lotniczymi, ma nawet opcję wyboru miejsca docelowego "gdziekolwiek mogę się udać".