Rosjanie i Ukraińcy zainteresowani nieruchomościami w Zakopanem
Choć domy, mieszkania i działki osiągają już na Podhalu astronomiczne ceny, chętnych nie brakuje. Oprócz mieszkańców Polski i krajów Unii Europejskiej, łakomym wzrokiem na zakopiańskie nieruchomości spoglądają coraz częściej Rosjanie i Ukraińcy.
Gdyby nie biurokratyczne bariery, byliby chyba najlepszymi klientami developerów. Rosjanie i Ukraińcy zaczynają coraz częściej decydować się na kupno apartamentu lub domu pod Tatrami. I mają w swoich rękach dobry argument - duże pieniądze. Zakopane jest po prostu na wschodzie modne.
- Gdy byliśmy na konferencji agentów nieruchomości w Kijowie usłyszeliśmy opinię, że szczytem snobizmu jest wyjazd do Zakopanego, spacer po Krupówkach i spotkanie tu znajomego - opowiada Maria Szkiłondź z zakopiańskiego Biura Nieruchomości Studio M.
- Na razie ewentualne kupno na przykład apartamentu przez obywatela Ukrainy pod Tatrami niesie ze sobą sporo problemów. Trzeba pamiętać, że Rosja i Ukraina nie są członkami Unii Europejskiej. W takim przypadku, aby coś w naszym kraju zakupić, trzeba uzyskać specjalne zezwolenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ale obserwuję uważnie rynek nieruchomości i jestem przekonana, że lada moment apartamenty będą masowo wykupywane przez turystów zza wschodniej granicy. Stąd tablice reklamowe w języku rosyjskim. Nasz pracownik też doskonale zna ten język.
Po wywieszeniu tablicy mamy już pierwszych zainteresowanych. - Ceny nieruchomości w Zakopanem nie są niskie - przyznaje Maria Szkiłondź. - Za jeden metr kwadratowy w budowanych apartamentach zapłacimy od sześciu do dziesięciu tysięcy złotych. Ale to bardzo dobra inwestycja. Ktoś kto dziś kupi mieszkanie płacąc sześć tysięcy złotych za metr kwadratowy, to za rok sprzeda go za dziesięć tysięcy - uważa.
Przemysław Bolechowski