Rosja znowu ignoruje Polskę
Władimir Kożyn, szef kancelarii prezydenta Miedwiediewa oficjalnie poinformował, że po raz pierwszy w historii Parady Zwycięstwa w Moskwie, 9 maja, do udziału w defiladzie zostały zaproszone kontyngenty państw koalicji antyhitlerowskiej, sojuszników ZSRR: Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji - czytamy w wydaniu internetowym dziennika "Kommersant". Zabrakło w tym towarzystwie kontyngentu z Polski.
Dziennik "Kommersant" przeprowadził sondę stawiając pytanie: Kogo zapomniano zaprosić do Moskwy na uroczystą paradę w rocznicę zakończenia II wojny światowej? Wśród pytanych tylko korespondent "Gazety Wyborczej" w Moskwie, Wacław Radziwinowicz, odpowiedział, że zapomniano o Polsce. Innych, pytanych nie dziwiło, że wśród przedstawicieli koalicji antyhitlerowskiej zabraknie przedtawicieli Polski.
Tegoroczne obchody zakończenia II wojny światowej planowane są w Rosji na niespotykaną do tej pory skalę i określane są jako "wydarzenie roku". We wszystkich większych miastach Federacji - od Władywostoku na wschodzie do Kaliningradu na zachodzie odbędą się defilady. Po raz pierwszy w historii centralna Parada Zwycięstwa na placu Czerwonym w Moskwie odbędzie się z udziałem sojuszników koalicji antyhitlerowskiej. Jak dowiedział się dziennik "Kommiersant", Francja już odpowiedziała pozytywnie na propozycję wzięcia udziału w defiladzie. Władze Rosji czekają jeszcze na odpowiedź z USA i Wielkiej Brytanii. W tym gronie zabrakło Polski - co nikogo zdaje się nie dziwić.
Władimir Kożyn, szef kancelarii prezydenta Miedwiediewa stwierdził, że oczekuje się przybycia francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. - W odniesieniu do prezydenta Barack Obama, to pytanie jest wciąż otwarte - stwierdził. To samo dotyczy brytyjskiego premiera Gordona Browna. Gordon Brown, który ostro skrytykował Rosję za wojnę w Osetii Południowej, ma czas do namysłu, czy będzie uczestniczyć w paradzie na placu Czerwonym.
9 maja są też oczekiwani szefowie wszystkich państw Wspólnoty Niepodległych Państw. Jednak prezydenta Gruzji Michaiła Saakashvilego nikt tam nie oczekuje.
Wcześniej władze Rosji ogłosiły, że nie będzie oficjalnych zaproszeń na uroczystości. Kto zechce wziąć w nich udział, ma się zgłosić sam do 1 marca. Jak twierdzi Władimir Kożyn, przyjechać może każdy z wyjątkiem Micheila Saakaszwilego, prezydenta Gruzji, którego w Moskwie nie cierpią - pisze Radziwinowicz w "Gazecie Wyborczej".