Rosja zamyka konsulat RP w Irkucku. "To była oczywista oczywistość"
- Zamknięcie konsulatu w Irkucku jest rodzajem rewanżu, zemstą za zamknięcie rosyjskiego konsulatu w Gdańsku. To jest "klasyka" w dyplomacji. Można było się spodziewać takiej reakcji Rosji - mówi Wirtualnej Polsce Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie.
W czwartek rano Federacja Rosyjska poinformowała o zamknięciu polskiego konsulatu generalnego w Irkucku. Jak przekazano, placówka będzie nieczynna od 30 grudnia. Jest to reakcja na zamknięcie rosyjskiego konsulatu w Gdańsku. Polski przedstawiciel został wezwany przez władze do rosyjskiego MSZ.
"Ambasador Polski w Rosji Krzysztof Krajewski otrzymał notatkę w sprawie zamknięcia Konsulatu Generalnego w Irkucku" - przekazał w krótkim komunikacie rosyjski resort spraw zagranicznych. Moskwa uznała decyzję Polski o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Gdańsku za czyn "otwarcie wrogi" i "nieuzasadniony".
- Zamknięcie polskiego konsulatu w Irkucku jest rodzajem rewanżu, zemstą za zamknięcie rosyjskiego konsulatu w Gdańsku. To "klasyka" w dyplomacji. Trudno byłoby sobie wyobrazić, by placówka w Irkucku jednak została. Można było się spodziewać takiej reakcji Rosji. Szczerze powiedzmy, to była "oczywista oczywistość" - mówi w rozmowie z WP Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie.
Wyciek rozmowy Witkoffa. Ekspert tłumaczy, w co grają Amerykanie
Przypomnijmy, że wycofanie zostanie zgody na funkcjonowanie konsulatu Federacji Rosyjskiej w Gdańsku były odpowiedzią Polski na niedawne akty dywersji na kolei. Placówka będzie działała do 23 grudnia.
Konsulat w Gdańsku jest ostatnim rosyjskim urzędem konsularnym na terenie naszego kraju. W ubiegłym roku zamknięto placówkę w Poznaniu, natomiast w maju tego roku wycofano zgodę na funkcjonowanie konsulatu w Krakowie - po tym, jak ujawniono udział rosyjskich służb w podpaleniu centrum handlowego w Warszawie.
- Myślę, że przy podejmowaniu decyzji o zamknięciu rosyjskiej placówki w Gdańsku szef Radosław Sikorski musiał być pewien, że ruch ze strony Rosji dokładnie tak będzie wyglądał. I odpowiednio wcześniej przygotował pracowników z Irkucka na taką ewentualność - dodaje Piekło.
"Trzeba będzie wywieźć stamtąd dokumenty"
Jak podkreśla były ambasador, konsulat w Irkucku spełniał ważną rolę.
- W tamtym rejonie żyją potomkowie Polaków, którzy zostali tam kiedyś zesłani. To jest takie miejsce, które było zawsze ważne dla polskości. I placówka, która swoim zasięgiem obejmowała bardzo duży rejon. Teraz trzeba będzie wywieźć stamtąd dokumenty. Ludzie związani z Polską, którzy tam mieszkają, zostaną niestety sami. Zostaną też groby Polaków, którymi się konsul opiekował - komentuje Piekło.
- Apelowałem już wcześniej, żeby poprzedniego ambasadora Rosji w Polsce Siergieja Andriejewa, który nam bruździł i zachodził za skórę, potraktować inaczej. I nie cackać się z nim. Powinniśmy wówczas wezwać na konsultacje do kraju naszego ambasadora w Moskwie, a Andriejew wówczas musiałby wyjechać do Rosji. Ale nic stanowczego nie zrobiliśmy. Został odwołany przez Putina. Trzeba wcześniej było zrobić z nim porządek - podkreśla były ambasador RP w Kijowie.
Kolejna odpowiedź Polski?
Były dyplomata przypomina, że kilka dni temu Sejm przyjął uchwałę, w której wezwano rząd do podjęcia działań na rzecz przeniesienia Ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie z ulicy Belwederskiej 49. Za przyjęciem uchwały głosowało 439 posłów, nikt nie był przeciw.
- To jest newralgiczne miejsce, blisko chociażby Kancelarii Premiera i Belwederu. Wielokrotnie mówiło się, że można było stamtąd podsłuchiwać wszystkich, łącznie z premierem i z prezydentem. I pewnie było to robione. Skoro Rosjanie zamykają konsulat w Irkucku, może warto byłoby pomyśleć nad kolejną odpowiedzią? I zacząć procedowanie w sprawie wyprowadzki Rosjan z obecnej siedziby ambasady. Wy nam tak, to my tak. Należałoby zacząć robić różne naciski, gesty, które by świadczyły o tym, że to jest poważny zamiar - ocenia Piekło.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski