Rosja żali się z powodu Białorusi. Ale może na tym wygrać
Kreml wyraził żal z powodu planów, jakie kraje Unii Europejskiej zamierzają podjąć wobec Białorusi, w związku z przechwyceniem samolotu pasażerskiego i zatrzymaniem opozycyjnego dziennikarza. Moskwa może jednak też na tym zyskać.
"Mogę powiedzieć jedynie, że przyjmuję te informację z żalem. Zaprzestanie latania nad obszarem dużego europejskiego kraju będzie potężnym obciążeniem finansowym dla każdego przewoźnika" - stwierdził w krótkim komunikacie rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Jak zauważa jednak Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych paradoksalnie to właśnie Rosjanie mogą jednak skorzystać na tym najbardziej, a chodzi konkretnie o tamtejszego narodowego przewoźnika Aerofłot. - Te linie mogą być największym wygranym tej sytuacji, bo mogą przejąć część ruchu lotniczego między Mińskiem, a innymi państwami europejskimi. Może będzie trzeba latać przez Moskwę, może Aerofłot będzie latał z Mińska, a może rosyjskie linie nawet wykupią Belavię - mówi ekspertka PISM dla Wirtualnej Polski.
Ten ostatni scenariusz byłby scenariuszem ostatecznym, ale nie niemożliwym, biorąc pod uwagę fakt, że białoruskie linie lotnicze Belavia mogą bardzo ucierpieć na wstrzymaniu ruchu lotniczego. - Belavia lata przede wszystkim do państw unijnych - zauważa Anna Maria Dyner. - Droga na Zachód może prowadzić teraz poprzez Moskwę - dodaje Rusłan Szoszyn, dziennikarz "Rzeczpospolitej". - To jest duża korporacja, więc w grę wchodzą duże pieniądze. Pamiętajmy, że na Białorusi nie ma takich linii lotniczych, a mocny monopol ma właśnie narodowy przewoźnik - zauważa Szoszyn.
Kreml zyska również politycznie?
Ale Rosja może zyskać na kolejnym kryzysie europejsko-białoruskim także pod względem politycznym. Sankcje gospodarcze nałożone na Białoruś i straty finansowe związane ze wstrzymaniem ruchu lotniczego z pewnością spowodują, że Aleksandr Łukaszenka poszuka pomocy finansowej w Moskwie. - Problem polega tylko na tym, że jedna z transz kredytu, która była obiecana Białorusi jeszcze jesienią, wciąż nie dotarła. Rosja ma interes, żeby jak najbardziej zmusić Białoruś do ustępstw. Oczywiście Rosji nie zależy też na upadku białoruskiej gospodarki i na to nie może sobie pozwolić, ale nie będzie jej też znacząco wspierać - twierdzi Anna Maria Dyner.
Kremlowi z pewnością zależy też na tym, żeby reżim Aleksandra Łukaszenki przetrwał, bo wielkim zagrożeniem dla Rosji jest niekontrolowana zmiana władzy w Mińsku. A przetrwa wówczas, jeśli kryzys ekonomiczny nie będzie się dalej pogłębiał. Dziś na Białorusi osiąga on i tak już duże rozmiary. Coraz więcej mieszkańców tego kraju znajduje się w coraz gorszej sytuacji finansowej. Gospodarka Białorusi uzależniona jest od Rosji, Moskwa jest największym partnerem handlowym Białorusi - importuje stamtąd blisko 40 proc. swoich towarów. O trudnej sytuacji białoruskiej gospodarki, która stoi przed groźbą załamania, pisał niedawno w raporcie Ośrodka Studiów Wschodnich Kamil Kłysiński.
Tymczasem Rosja wciąż intensyfikuje działania zmierzające do jeszcze większej integracji z Białorusią, także na polu gospodarczym. Dzieje się to także w ramach przepisów o Państwie Związkowym Rosji i Białorusi, zgodnie z umową z 1999 roku. Część ekspertów sugeruje, że może być to wstęp do inkorporacji tego kraju przez Kreml, ale na tę chwilę wydaje się być to scenariusz mało prawdopodobny. Pewne jest natomiast, że jeszcze większe oddalenie się Białorusi od Europy będzie oznaczało, że Aleksandr Łukaszenka będzie musiał jeszcze częściej spoglądać na Moskwę. A to, jak zawsze, może być dla niego miecz obosieczny.