LOT zawiesza rejsy do Mińska
Zdecydowany ruch PLL LOT. Rzecznik polskiego przewoźnika poinformował o wstrzymaniu połączeń do Mińska i wyznaczeniu alternatywnych tras dla lotów odbywających się nad terytorium Białorusi.
25.05.2021 10:15
Decyzję PLL LOT przekazał we wtorek rzecznik spółki, Krzysztof Moczulski.
- Zawiesiliśmy połączenia LOT-u do Mińska; wyznaczone zostały alternatywne trasy dla lotów odbywających się nad terytorium Białorusi - powiedział Moczulski.
Rzecznik dodał, że wszelkie dodatkowe informacje na ten temat, spółka będzie przekazywać na bieżąco.
Szczyt UE. Decyzja o sankcjach
Przypomnijmy, że unijni przywódcy zdecydowali o nałożeniu kolejnych sankcji na przedstawicieli reżimu białoruskiego. Stało się tak podczas szczytu UE w Brukseli.
Zobacz też: Reakcja Morawieckiego na porwanie samolotu. Sikorski chce pójść jeszcze dalej
Politycy poinformowali, że kolejni przedstawiciele reżimu białoruskiego mają zostać objęci sankcjami i ma się to stać tak szybko, jak to możliwe. Dodatkowo, zdecydowano o nałożeniu nowych, sektorowych sankcji gospodarczych na kraj rządzony przez Łukaszenkę.
Wprowadzono również zakaz przelotów przez przestrzeń powietrzną UE dla białoruskich linii lotniczych i uniemożliwienie im dostępu do portów lotniczych Unii.
Unijni przywódcy zaapelowali też do przewoźników lotniczych mających siedzibę w UE o unikanie przelotów nad Białorusią.
Przymusowe lądowanie w Mińsku
Sankcje są pokłosiem niedzielnego incydentu w Białorusi. Samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna został zmuszony do lądowania w Mińsku wskutek nieprawdziwej informacji o ładunku wybuchowym na pokładzie.
Na lotnisku zatrzymano białoruskiego opozycjonistę Ramana Pratasiewicza, który był na pokładzie. Po lądowaniu mężczyzna miał powiedzieć: "Tu czeka mnie kara śmierci".
W poniedziałek prorządowe białoruskie media opublikowały nagranie aresztowanego opozycjonisty.
- Współpracuję ze śledztwem i składam zeznania, przyznając się do organizowania zamieszek w Mińsku - powiedział Pratasiewicz.
W autentyczność słów z nagrania nie wierzy Aleś Zarembiuk, prezes Fundacji "Białoruski Dom". Jego zdaniem to tylko "próba uspokojenia społeczności międzynarodowej".