Rosja zaczyna awanturę o granice. "Szukają różnych zawiłości w przepisach morskich"

- Typowa dla Rosji prowokacja, mająca wybadać reakcję innych państw. Gdy będzie słaba, Rosjanie będą kontynuować - mówi prof. Krzysztof Żęgota z UWM w Olsztynie. Tak komentuje burzę wokół rosyjskiej deklaracji o potrzebie zmiany granic morskich na Bałtyku. A to tylko kolejny przykład zaczepki. W czwartek doszło do incydentu na granicy estońsko-rosyjskiej.

Rosja wszczyna nowy spór. Chcą korekty granic wodnych
Rosja wszczyna nowy spór. Chcą korekty granic wodnych
Źródło zdjęć: © Kremlin.ru | WP
Tomasz Molga

Rosja usunęła z rządowych stron mapę Morza Bałtyckiego, na której oznaczono punkty wytyczające na nowo strefy ich morza terytorialnego. Zmiany dotyczyły statusu akwenu w pobliżu granicy państwowej z Litwą, a także Finlandią. Serwis "The Moscow Times" ostrzegł, że Rosja planuje poszerzyć teren wewnętrznych wód morskich w pobliżu miast Bałtijsk i Zielonogradsk w obwodzie królewieckim. Z mapy nie wynika jednak, aby rosyjska propozycja wchodziła na istniejącą polską strefę.

Gabrielius Landsbergis, litewski minister spraw zagranicznych, opisał publikację, jako "operację hybrydową, mającą na celu sianie strachu, niepewności i wątpliwości (...) na Bałtyku".

- Zwłaszcza głos polityków litewskich był tutaj jednoznaczny, podobnie reakcja Finlandii. Rosjanie zazwyczaj wycofują się z takich działań, gdy widzą zdecydowaną reakcję innych państw. Ten temat wydaje się zakończony, ale sądzę, że to powróci. Kreml lubuje się w wynajdywaniu spornych punktów w prawie międzynarodowym - komentuje prof. Krzysztof Żęgota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.

Prowokacje Rosji w Polsce? Nie trzeba daleko szukać

Nie trzeba sięgać w odległą przeszłość, żeby zauważyć, że Rosja testowała także Polskę i to w całkiem niedalekiej przeszłości. Wystarczy przypomnieć sobie fragment rakiety, znaleziony niedaleko Bydgoszczy, której przelot przemilczały zresztą ówczesne władze. Innym przykładem działań, które eksperci oceniali jednoznacznie jako prowokację, była obecność białoruskich śmigłowców na terenie Białowieży.

Polskie MSZ, poproszone przez WP o stanowisko w sprawie zmiany granic na Bałtyku, nie odpowiedziało. A Rosja prowokuje dalej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Będą nowe prowokacje. Właśnie dzieje się w Estonii

Prof. Żęgota ostrzega przed nowymi prowokacjami. Ocenia, że rosyjscy politycy regularnie stosują taktykę, którą można określić "prowokacją z mapami". - Niby przez przypadek pokazują mapy z pewnymi kontrowersjami, np. Rosja jest na nich większa niż w rzeczywistości. Dmitrij Miedwiediew przemawiał kiedyś na tle mapy, gdzie Ukraina była podzielona pomiędzy Rosję a Polskę. To są wrzutki, którymi bada się reakcje państw i siłę odpowiedzi, a następnie dostosowuje politykę wobec nich - przypomina rozmówca WP.

- Szukają też różnych zawiłości i niedomówień w przepisach morskich, co pozwala wszczynać nowe spory - dodaje prof. Zęgota.

Ekspert wskazuje, że w 2022 roku od niby-przypadkowej publikacji wypowiedzenia umowy o współpracy Rosja rozpoczęła spór z Norwegią o ustalenie granic i stref wpływów na Morzu Barentsa i Oceanie Arktycznym.

Tymczasem w czwartek doszło do incydentu na granicy estońsko-rosyjskiej. Podległa Moskwie straż graniczna usunęła boje, które wyznaczają tor wodny na granicznej rzece Narva. W tym roku strona rosyjska oświadczała, że nie zgadza się z lokalizacją około połowy z 250 pływających znaczników. Tak relacjonuje estoński portal Delfi.

Premier kraju Kaia Callas wezwała, aby nie wpadać w pułapkę zastraszania. Powiedziała, że jej kraj podchodzi do tej kwestii chłodno. Trwa komunikacja zarówno z Rosją, jak i sojusznikami Estonii. Szef estońskiego MSZ Margus Tsakhkna powiedział mediom, że "postrzega to jako jedno ze zwykłych działań Rosji, które prowokują różne problemy, które powodują debatę i sieją niepewność". Estońskie służby graniczne oświadczyły, że jeśli Rosja nie zwróci boi, to zostaną ustawione nowe.

Rosja opublikowała mapy z liniami wytyczającymi ich wody terytorialne oraz strefy ekonomiczne - oto miejsca zmian
Rosja opublikowała mapy z liniami wytyczającymi ich wody terytorialne oraz strefy ekonomiczne - oto miejsca zmian© WP | wp.pl

Co na polskiej granicy? Mieszkańcy wskazują: "To okręt-prowokator"

Wirtualna Polska rozmawiała z żeglarzami i mieszkańcami z Nowej Pasłęki (woj. warmińsko-mazurskie), wsi położonej tuż przy linii polsko-rosyjskiej granicy wodnej na Zalewie Wiślanym. - Odkąd trwa wojna w Ukrainie, Rosjanie stale wystawiają do pilnowania granicy nieduży okręt. Odbieram to jako manifestację siły, niekiedy okręt ten przybliża się do nas. Nie widziałem, aby nasze służby pokazywały się na czymś większym, niż ponton patrolowy lub poduszkowiec - opowiada WP mieszkaniec pogranicza.

Otrzymaliśmy zdjęcia rosyjskiego okrętu zakotwiczonego w pobliżu linii granicy na południowy wschód od rosyjskiego odcinka mierzei. Jest on widoczny z Nowej Pasłęki.

- Chyba nie mamy na to żadnej odpowiedzi. Z Rosją trzeba grać stanowczo i na ostro, też powinniśmy wystawić tu jednostkę. Szkoda, że przez przekop mierzei nic nie przypłynęło. W pobliżu, w naszym porcie, mamy pewną infrastrukturę wojskową - dodaje inny rozmówca.

- Nasi funkcjonariusze na wspomnianym odcinku granicy państwowej są obecni całodobowo i nie zauważyli jakichś podejrzanych zachowań służb rosyjskich - przekazał Tadeusz Gruchalla, rzecznik prasowy komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.

Zalew Wiślany i rosyjski okręt zakotwiczony niedaleko linii polsko- rosyjskiej granicy wód. Widok z Nowej Pasłęki
Zalew Wiślany i rosyjski okręt zakotwiczony niedaleko linii polsko- rosyjskiej granicy wód. Widok z Nowej Pasłęki© WP | wp.pl

Rosjanie wszczynają awanturę o granicę. O co chodzi z Bałtykiem?

22 maja rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow oświadczył, że propozycja aktualizacji współrzędnych granic Rosji na Morzu Bałtyckim nie ma podłoża politycznego. Dodał jednak, że poziom konfrontacji w regionie wymaga podjęcia działań zapewniających bezpieczeństwo kraju.

Dzień wcześniej rosyjskie ministerstwo obrony opublikowało mapy (o małej skali), pokazujące nowe punkty współrzędnych - tzw. linie podstawowe wyznaczające szerokość wód terytorialnych oraz strefy ekonomicznej. Następnie mapkę usunięto z rządowych serwisów.

Jednak w serwisie News Russia pojawiła się wypowiedź eksperta o tle sporu z Estonią. Prezes Stowarzyszenia Studiów Bałtyckich Nikołaj Mezhewicz stwierdził, że Rosja nie ma formalnej granicy morskiej z tym krajem. Rządy podpisały w latach 2005 i 2014 porozumienia, jednak dokumenty te nie zostały ratyfikowane przez parlamenty, wyjaśniał.

Według niego Estończycy uważają za granicę morską linię z 1920 roku, a Rosja odnosi się do linii z czasów ZSRR. - Różnica to pokaźny obszar wodny, Wrażliwe terytorium pod względem militarnym, przez które biegną korytarze powietrzne i morskie z Sankt Petersburga do Królewca - wskazał Rosjanin.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjabałtykgranica
Wybrane dla Ciebie