Rosja wysyła flotyllę okrętów na Morze Śródziemne
Rosja wysłała okręty wojenne na Morze Śródziemne, by
przygotować ewentualną ewakuację rosyjskich obywateli z Syrii - podał Reuters, powołując
się na agencję Interfax. Moskwa jest głównym sojusznikiem reżimu prezydenta Baszara al-Asada.
Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że na wody Morza Śródziemnego wypłynęły fregata "Jarosław Mądry", desantowce "Kaliningrad" i "Aleksander Szabalin" oraz dwie inne jednostki.
Przygotowania do wysłania okrętów prowadzono pośpiesznie i w całkowitej tajemnicy - pisze Reuters, powołując się na Interfax. Agencje nie precyzują, z której bazy wyruszyła flotylla.
Plan ewakuowania Rosjan z ogarniętego wojną kraju jest wyrazem rosnącego niepokoju Moskwy, która obawia się, że postępy armii powstańczej zagrożą wkrótce stolicy Syrii - dodaje Reuters.
Rosyjskie ministerstwo obrony potwierdziło, że okręty płyną ku wybrzeżom Syrii, ale nie sprecyzowało, czy mają się one udać do rosyjskiej bazy marynarki wojennej w syryjskim mieście portowym Tartus - pisze "Le Monde".
Francuski dziennik podaje, powołując się na dane rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, że w Syrii przebywa od 25 tys. do 30 tys. rosyjskich obywateli. Z kolei minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow informował w kwietniu bieżącego roku, że w Syrii może przebywać nawet 100 tys. rosyjskich obywateli. wśród nich jest około 100-osobowa załoga bazy w Tartus.
Moskwa jest głównym sojusznikiem i dostawcą broni dla Syrii, lecz Moskwa utrzymuje, że te dostawy są legalne i nie mają żadnego wpływu na konflikt w tym kraju.
Rosja, podobnie jak Chiny, dwukrotnie zawetowała w Radzie Bezpieczeństwa ONZ projekty rezolucji potępiające reżim prezydenta Baszara al-Asada i wzywające go do ustąpienia.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie, w trwającym 21 miesięcy konflikcie zginęło już ponad 43 tys. osób, głównie cywili. Powstańcy odnoszą jednak kolejne sukcesy w walce z reżimem.
"Financial Times" podkreślał w poniedziałek, że dni Asada są już policzone i nawet Rosjanie to przyznają, choć Kreml zaprzecza, że jego wsparcie dla reżimu w Damaszku zachwiało się.