Rosja wyklucza szybką likwidację swoich baz w Gruzji

Według ministra, Rosja nie zamierza wycofać wojsk z Gruzji w takim tempie, w jakim na początku lat 90. ZSRR wycofywał wojska z Niemiec. Przyczyną - według Iwanowa - jest brak na to odpowiednich środków.

"Wszyscy rozumieją i jeszcze raz to potwierdzam, że wyprowadzenia naszych baz z Gruzji, w takiej formie, w jakiej miało ono miejsce w Niemczech, nie będzie. Nie będzie sytuacji, w której żołnierzy, oficerów i sprzęt wyładowywano w polu i uznawano to za wycofanie wojsk" - powiedział Iwanow.

"Musimy zbudować nowe miasteczka wojskowe dla (personelu) likwidowanych baz i dla żołnierzy" - powiedział Iwanow. - "Jest to długi proces i główna sprawa to fakt, że Ministerstwo Finansów będzie planować na to środki dopiero po podpisaniu porozumienia między Rosją i Gruzją".

Gruzja domaga się od Rosji jak najszybszego wycofania żołnierzy stacjonujących w bazach w Batumi i Achałkałaki. Twierdzi też, że Rosja nie dotrzymała zobowiązań, które - zdaniem Tbilisi - wynikają z dokumentów podpisanych na szczycie OBWE w 1999 roku w Stambule. Gruzję popierają Stany Zjednoczone.

Protesty rosyjskiego MSZ i ostrzeżenie przed "daleko idącymi konsekwencjami" wywołała poniedziałkowa wypowiedź lidera Frontu Narodowego Gruzji Nodara Natadze, który nie wykluczył akcji dywersyjnych przeciwko bazom. W sprawie tej rosyjskie ministerstwo wezwało gruzińskiego ambasadora.

Konflikt o bazy trwa w czasie, gdy stosunki Moskwa-Tbilisi są chłodne po dojściu do władzy w Gruzji sił uznawanych za prozachodnie i zwycięstwie w wyborach prezydenckich 4 stycznia lidera dawnej opozycji Michaiła Saakaszwilego.

Rosyjscy przedstawiciele przyjęli jego zwycięstwo z rezerwą, najczęściej widząc w 36-letnim prawniku wykształconym na Zachodzie zagrożenie dla swoich wpływów. Saakaszwili, który w ubiegłym roku występował z antyrosyjskimi hasłami, teraz stonował swoją retorykę i zgłosił chęć odwiedzenia Moskwy.