Rosja grozi USA: "to powrót do zimnej wojny"
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zażądał od Waszyngtonu wyjaśnień w sprawie zatrzymania w Stanach Zjednoczonych domniemanych agentów rosyjskiego wywiadu. - Nie wytłumaczono nam, o co chodzi - powiedział Ławrow. Według rosyjskiego MSZ, zatrzymanie Rosjan to powrót do zimnej wojny. Sprawą zainteresowały się także rządy Wielkiej Brytanii i Irlandii, których paszportów mieli używać rzekomi szpiedzy.
29.06.2010 | aktual.: 29.06.2010 16:56
Do zatrzymania domniemanych szpiegów doszło kilka dni po wizycie prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w USA, gdzie wraz z prezydentem Barackiem Obamą uczestniczył w próbach naprawy stosunków rosyjsko-amerykańskich. - Moment wybrano z wyjątkową elegancją - skomentował ten fakt Ławrow, który przebywa z wizyta w Jerozolimie.
Wcześniej rosyjskie MSZ oceniło, że w informacjach o zatrzymaniu domniemanych szpiegów jest "wiele sprzeczności". Zdaniem resortu zarzuty strony amerykańskiej są bezpodstawne i nieodpowiednie.
"Nie rozumiemy powodów, które popchnęły amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości do publicznych deklaracji w duchu 'historii szpiegowskich' z czasów zimnej wojny. Podobne 'zagrywki' nie raz miały miejsce w przeszłości, gdy nasze stosunki z USA poprawiały się" - napisało rosyjskie MSZ.
"Głęboko ubolewamy, że doszło do tego po zadeklarowaniu przez administrację amerykańską zresetowania stosunków" - dodał resort.
Zatrzymanie agentów
Ministerstwo sprawiedliwości USA poinformowało w poniedziałek o zatrzymaniu w Stanach Zjednoczonych przez FBI dziesięciu domniemanych agentów rosyjskiego wywiadu. Prowadzili oni "zakonspirowaną, długoterminową" akcję wywiadowczą na rzecz rządu Rosji. "Podszywali się" pod Amerykanów, Kanadyjczyków i Peruwiańczyków. Jedenastą osobę, legitymującą się amerykańskim paszportem, zatrzymano we wtorek na Cyprze.
Metody jak z filmu
Siatka ta, określana jako "Nielegalni" miała być "głęboko zakonspirowana" i zajmować się dalszą rekrutacją agentów, przenikaniem do amerykańskich "kręgów rządowych" i zbieraniem politycznie wrażliwych informacji - pisze AP.
Według śledczych FBI, niektórzy ze złapanych agentów mieli używać fałszywych nazwisk już od wczesnych lat 90. - pisze portal BBC News. Przy opisywaniu technik, którymi posługiwali się szpiedzy, brytyjski portal wymienia: zamieszczanie w internecie z pozoru niewinnych zdjęć, które miały ukryte wiadomości; używanie "sympatycznego atramentu"; podmienianie podobnych walizek, czy zakopywanie pieniędzy przy oznaczeniu miejsca pustą butelką po piwie.
Szpiedzy udawali Irlandczyków i Brytyjczyków?
Rządy Irlandii i Wielkiej Brytanii poinformowały, że prowadzą śledztwa w sprawie możliwego wykorzystywania podrabianych paszportów brytyjskich i irlandzkich przez niektóre osoby zatrzymane w USA za domniemane szpiegostwo na rzecz Rosji.
- Oświadczenie FBI złożone w ramach sprawy siatki szpiegowskiej na rzecz Rosji zawiera wzmiankę o fałszywych paszportach irlandzkich - powiedział agencji AFP rzecznik irlandzkiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. - Próbujemy oficjalne wyjaśnić tę relację - dodał.
Także rzecznik brytyjskiego MSZ powiedział, że trwa sprawdzanie faktu wykorzystania fałszywych paszportów brytyjskich. - Sprawdzamy tę informację - powiedziała przedstawiciel Foreign Office.
Grozi im 20 lat
W stanie Nowy Jork wniesiono już sprawy przeciw 11 domniemanym agentom. Dziewięć osób jest oskarżonych o udział w spisku oraz pranie pieniędzy. Za szpiegostwo na rzecz obcego kraju grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Maksymalny wyrok za pranie pieniędzy to 20 lat więzienia.
50 szpiegowskich par w USA
Rosja może mieć nawet 50 głęboko zakonspirowanych par, prowadzących działalność szpiegowską w Stanach Zjednoczonych - twierdzi 71-letni Oleg Gordijewski, były zastępca szefa rezydentury radzieckiego KGB w Londynie, który w 1985 roku przeszedł na stronę Zachodu.
Jego zdaniem prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zna dokładne liczby tzw. nielegalnych agentów, operujących za granicą. Nie musi natomiast znać ich nazwisk.
Gordijewski ocenia, że Rosjanie mają w USA ok. 400 zadeklarowanych funkcjonariuszy wywiadu i zakonspirowanych 40-50 par, których zadaniem jest utrzymywanie kontaktów z wojskowymi i dyplomatami w celu pozyskiwania od nich informacji.
- Zdaję sobie sprawę z zasobów, jakimi dysponują (Rosjanie) oraz z tego, ilu ludzi mogą przeszkolić i wysłać do innych krajów - cytuje Gordijewskiego AP. - Być może teraz jest ich więcej, ale niewiele więcej, nie więcej niż 60 (szpiegowskich par w USA).
Zdaniem tego byłego funkcjonariusza KGB, głęboko zakonspirowani szpiedzy często nie dostarczają lepszych informacji wywiadowczych niż ich koledzy, pracujący otwarcie.
- Podobno są awangardą rosyjskiego wywiadu. Ale w rzeczywistości nic nie robią, po prostu siedzą w domu w Wielkiej Brytanii, we Francji, czy w USA - ocenił Gordijewski.
Dodał, że zakonspirowani agenci kontaktują się z Rosją raz, może dwa razy do roku, a w większości działają bez siatki wspomagającej. - Nielegalni nie mają za sobą instytucjonalnego wsparcia i w rezultacie są bardzo płochliwi, więc nie dostarczają zbyt wiele - powiedział Gordijewski.