Rosja będzie walczyć o władzę w Turkmenistanie?
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Jacek
Cichocki jest zdania, że w rozgrywkę o władzę w Turkmenistanie, po
śmierci dotychczasowego prezydenta Saparmurada Nijazowa -
Turkmenbaszy, mogą zaangażować się wielkie kraje zainteresowane
zasobami energetycznymi tego kraju.
Turkmenistan jest piątym pod względem wielkości złóż gazu krajem na świecie. Cichocki zaznaczył, że są one o tyle atrakcyjne, że ich wydajność stale rośnie.
Ze wszystkich państw na świecie rozgrywka o władzę w Turkmenistanie ma chyba najwyższą stawkę dla Rosji - zaznaczył dyrektor OSW.
Wyjaśnił, że Rosji zależy na utrzymaniu dotychczasowych relacji gazowych z Turkmenistanem, ponieważ już dzisiaj pokrywa ona w dużej mierze swoje możliwości eksportowe właśnie dzięki temu, że kupuje tani gaz turkmeński. W jego ocenie, utrata lub zmiana zasad dostępu do tych złóż byłyby poważnym ciosem dla rosyjskich interesów gazowych.
Cichocki nie wykluczył, że którąś ze stron w walce o władzę wspierać mogą również kraje zachodnie lub organizacje międzynarodowe wspierające przemiany demokratyczne. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z Turkmenistanem, krajem, w którym od czasu rozpadu ZSRR do dzisiaj, nie było prawie żadnych przesłanek budowy społeczeństwa obywatelskiego - przypomniał.
Według eksperta, istnieje szansa na przejęcie władzy w Turkmenistanie przez obecną opozycję. Największe skupisko opozycji zaangażowanej politycznie i najostrzejszej politycznie wobec Turkmenbaszy to jest Moskwa - podkreślił. Jeżeli Moskwa wesprze działania opozycji turkmeńskiej, to oni mogą być istotnymi graczami w tej walce.
Dyrektor OSW zaznaczył, że zgodnie z informacjami, które nie są do końca potwierdzone, ze względu na utrudniony do nich dostęp, zapisy turkmeńskiej konstytucji nakazują żeby kandydaci na prezydenta byli obywatelami kraju, mieszkającymi w nim nieprzerwanie 10 lat. W ten sposób duża część działaczy opozycji nie mogłaby formalnie ubiegać się o stanowisko prezydenta.
Trudno powiedzieć jak będzie wyglądać przyszłość Turkmenistanu w te kilkanaście godzin po śmierci Turkmenbaszy - przyznał Cichocki. Dodał, że ze względu na brak obiektywnych informacji, niewiele wiadomo na temat samego układu wewnątrz Turkmenistanu.
Jego zdaniem, pojawiają się już "pierwsze przymiarki" do walki o władzę po zmarłym Turkmenbaszy. Świadczyć ma o tym przejęcie tymczasowo władzy w republice przez wicepremiera Kurbangułę Berdymuchammedowa.
Ocenił też, że w tej rozgrywce prawdopodobnie nie będzie liczyła się najbliższa rodzina Turkmenbaszy. Jego syn, według dostępnej ilości informacji, nie był przygotowywany przez swojego ojca do objęcia władzy - dodał.
Wicepremier przejął władzę, bo poczuł się do tego najbardziej uprawniony, ale nie startuje w wyborach - tłumaczył ekspert. Wyjaśnił, że bezpośredni następca Turkmenbaszy po jego śmierci, zgodnie z konstytucją, nie może startować na stanowisko prezydenta.
Pytany, czy w Turkmenistanie można się spodziewać przewrotu, Cichocki powiedział, że w przypadku tego kraju przewrotu można spodziewać się zawsze.
Dożywotni prezydent Turkmenistanu Saparmurad Nijazow zmarł w nocy ze środy na czwartek na atak serca. Miał 66 lat. Władzę w państwie sprawował nieprzerwanie od 1985 r.