Ronald Reagan - prezydent, który kochał dowcipy
Prezydent George W. Bush, wspominając w niedzielę Ronalda Reagana, wśród jego zalet wymienił "humor, który przychodzi z mądrością". Zmarły w sobotę czterdziesty prezydent Stanów Zjednoczonych słynął z poczucia humoru i kochał dowcipy. Zapamiętano go jako autora wielu ciętych ripost i powiedzonek.
07.06.2004 | aktual.: 07.06.2004 15:49
"Wiele osób zastanawiało się, jak aktor mógł mieć tyle śmiałości, by ubiegać się o urząd prezydenta- powiedział Reagan, były aktor filmowy, w rozmowie z "Chicago Sun-Times" w 1990 roku. - Były jednak chwile, kiedy ja zastanawiałem się, jak można sprawować ten urząd nie będąc aktorem".
"Tu-tu? So-so"
James Baker, w swoim czasie szef kancelarii Reagana, przypomniał w niedzielę w telewizji Fox, że pewnego razu Reagan musiał pojawić się przed fotoreporterami w towarzystwie arcybiskupa Desmonda Tutu, który wykorzystał okazję, by "zdrowo zjechać" politykę prezydenta USA wobec Afryki Południowej.
Następnego dnia media zwęszyły okazję i dziennikarze zapytali go o rozmowy z orędownikiem walki z apartheidem. "Jak przebiegało pańskie spotkanie z Tutu?" - zapytał ktoś. Reagan odparł: "Tutu? So-So (ang.: tak sobie)".
Reagan doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak odbierają go inni, i wykorzystywał to, żartując na swój temat. Kiedyś powiedział swemu gościowi w Gabinecie Owalnym Białego Domu, gdzie czasami drzemał podczas nudnych posiedzeń gabinetu: "Pewnego dnia ludzie powiedzą: tu sypiał Ronald Reagan".
Kiedy indziej zaś oświadczył z poważną miną: "Wydałem rozkaz, aby w sytuacji nadzwyczajnej obudzić mnie o każdej porze, nawet jeśli jestem na posiedzeniu gabinetu".
"Zapomniałem się uchylić"
Poczucie humoru na ogół opuszcza ludzi, gdy padają ofiarą zamachu, ale inaczej było z Reaganem. "Kochanie, zapomniałem się uchylić" - powiedział swej żonie Nancy w 1981 roku, trafiony kulą przez zamachowca. Swój pobyt w szpitalu po zamachu wspominał: "Kiedy zobaczyłem wokół siebie tylu lekarzy, powiedziałem: 'Mam nadzieję, że oni wszyscy są Republikanami'".
Czasami zdarzały się wpadki, jak w roku 1984, w szczytowym okresie zimnej wojny, podczas próby dźwięku w studiu radiowym. "Moi rodacy, z zadowoleniem oznajmiam, że podpisałem ustawę, która na zawsze delegalizuje Rosję. Bombardowanie zaczyna się za pięć minut" - powiedział Reagan, nie przypuszczając, że słowa te są nagrywane i trafią do mediów.
Komunizm nie robił najmniejszego wrażenia na słynącym z konserwatyzmu prezydencie. "Jak poznać, że ktoś jest komunistą? - zapytał w 1987 roku. -_ Komunista to ktoś, kto czyta Marksa i Lenina. A jak poznać, że ktoś jest antykomunistą? To ktoś, kto rozumie Marksa i Lenina"_.
Reagan opowiadał także anegdotę o tym, jak pewna staruszka w Rosji zapytała Michaiła Gorbaczowa, czy komunizm wymyślili naukowcy, czy też politycy. Gorbaczow odparł, że jego zdaniem politycy. "Teraz wszystko jest jasne - powiedziała staruszka. -_ Naukowcy najpierw wypróbowaliby go na myszach"_.
"Jak Henryk VIII"
Czasami delikatnie droczył się z prasą. "Zanim zacznę uchylać się od odpowiedzi na wasze pytania, złożę wstępne oświadczenie" - powiedział kiedyś.
I jak każdy dobry aktor komediowy, wiedział, że również w wystąpieniach politycznych należy unikać dłużyzn. "Jak mówił Henryk VIII każdej ze swoich sześciu żon: nie będę was trzymał zbyt długo" - zapewnił kiedyś swoich słuchaczy.
John Negroponte, ambasador USA przy ONZ, który w latach 1987-89 był zastępcą doradcy prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego, wspominał w niedzielę, że Reagan "niezmiennie zaczynał każde posiedzenie od najnowszego dowcipu, jaki usłyszał". "Na opowiadaniu dowcipów upływało nam co najmniej pięć do siedmiu minut naszego [codziennego] półgodzinnego spotkania - powiedział. - Przechowywał je nawet w szufladzie".
"Jednak - dodał Negroponte - rozpocząwszy spotkanie od żartów, Reagan - z czego niektórzy nie zdają sobie sprawy - stawał się jak najpoważniejszy i był świetnie do wszystkiego przygotowany".