PolskaRomantyczne hobby, którym interesowała się SB

Romantyczne hobby, którym interesowała się SB

Krótkofalówką Zbigniewa Małasa interesowała się Służba Bezpieczeństwa Takich pasjonatów jak Zbigniew Małas jest niewielu. On sam twierdzi, że krótkofalarstwo to romantyczne hobby.

09.11.2007 | aktual.: 09.11.2007 08:53

Przygodę z krótkofalówkami Zbigniew Małas zaczynał w latach 60. we wrocławskim Młodzieżowym Domu Kultury . – To tam poznałem najstarsze pokolenie krótkofalowców – opowiada. – Tych, którzy przywieźli tę pasję ze Lwowa. Jeden z nich pracował na legendarnej Błyskawicy. Wszyscy, jak wspomina nasz rozmówca, czuli na sobie oddech Służby Bezpieczeństwa. –
– wspomina pan Zbigniew. – Zapytał, po co mi kondensator, który właśnie miałem w ręku. Wyjaśniłem, że należę do klubu i mam wszystkie pozwolenia, ale na drugi dzień pracownicy SB i tak przyszli do mojego mieszkania.

Oryginał z mleczarni Pierwszą krótkofalówkę pan Zbigniew z Dobroszyc zbudował sam. – Ale od zawsze moim marzeniem było, żeby wyjechać na Zachód i tam kupić oryginalny sprzęt – wspomina. To marzenie udało się spełnić w połowie lat 70. – Przez dwa miesiące pracowałem w niemieckiej mleczarni – opowiada. – Wszystko, co zarobiłem, przeznaczyłem na fabryczne urządzenie do krótkofalarstwa. Koledzy z klubu pękali z zazdrości. Radość z zakupu nie trwała długo. – Przyszedł stan wojenny i każdy z nas musiał oddać sprzęt, który miał w domu – mówi pan Zbigniew. – Przez rok nie mieliśmy do niego dostępu, a i potem nie wszyscy od razu odzyskali sprzęt. Trzeba było czekać, czy władza ludowa nie zaliczy nas do konfidentów.

Zbigniew Małas, którego większość oleśniczan zna jako konserwatora anten telewizyjnych, uważa, że są trzy powody oddania się tej pasji. – Przed laty dominowała chęć samodzielnego zbudowania urządzenia i sprawdzenia możliwości konstrukcyjnych – mówi. – Mieliśmy satysfakcję, kiedy udawało się nawiązać łączność z miejscami uznawanymi powszechnie za takie, gdzie nie ma cywilizacji. W dokumentacji pana Zbigniewa jest 100 miejsc na świecie, z którymi nawiązał łączność . Najodleglejszy zakątek to Nowa Kaledonia. – W takie miejsca wybiera się specjalna grupa ekspedycyjna – opowiada. – Są tam przez kilka dni z całym sprzętem, a setki krótkofalowców z całego świata próbują nawiązać z nimi kontakt. W słuchawkach słychać tysiące głosów.

Pasjonat z Dobroszyc przyznaje, że pasję krótkofalarstwa od kilku lat wypiera internet. – Teraz łatwiej usiąść przed komputerem i napisać do kogoś na Gadu-Gadu albo porozumieć się za pomocą skape – mówi z żalem. Mimo tego pan Zbigniew nie zamierza rozstać się z pasją. Właśnie buduje kolejne urządzenie. Oprócz tego testuje antenę magnetyczną z napędem elektrycznym. – Na dachu mojego domu jest mnóstwo anten – mówi. – Syn śmieje się nawet, że zrobił z niego okręt okręt podwodny. Katarzyna Kijakowska

Zobacz także
Komentarze (0)