Roman Giertych: źle się dzieje w edukacji
Wicepremier i minister edukacji Roman
Giertych zapytany przez "Nasz Dziennik" jak ocenia obecną sytuację
w polskiej oświacie, odpowiedział, że źle.
Ministerstwo, które objąłem, wymaga wielkiej pracy. Wydaje mi się, że jest to jeden z najbardziej osadzonych jeszcze w poprzedniej epoce resortów. Dlatego uważam, że jest wiele do zrobienia - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Na pytanie, jakie zmiany planuje w ministerstwie i w systemie edukacji, oświadczył, że bardzo poważne.
Natomiast w ujawnianiu ich czy przedstawianiu opinii publicznej muszę być bardzo ostrożny z racji chociażby tego, co się dzieje obecnie - wściekłego ataku mediów na mnie i na rząd. Wściekłego ataku z tytułu tej zmiany, która się dokonała, i z pewnego szoku, który został wywołany w środowiskach przede wszystkim postkomunistycznych, co się objawia manifestacjami lewicowych bojówek pod ministerstwem. Dlatego będę starał się najpierw rzecz robić, a potem o niej mówić - stwierdził wicepremier.
Na temat wtorkowej manifestacji studentów w Warszawie szef resortu edukacji powiedział: Lewica - SLD, a szczególnie PD, czyli dawna Unia Wolności, jest niezadowolona z tego, że przeszedłem do resortu. To są anarchiści, trockiści, antyklerykałowie, lewacy i denerwuje ich to, że szkoła nie będzie lewacka, nie będzie anarchistyczna, nie będzie trockistowska i nie będzie spełniała ich postulatów.
Czy są jakieś elementy programu ministra Seweryńskiego, które uważa Pan za warte pozostawienia również w Pańskim programie? - zapytał "Nasz Dziennik". Minister Giertych odparł: Jest parę rzeczy. Mam jednak wątpliwości co do jednej kwestii, mianowicie pomysłu przyspieszonego nauczania od piątego roku życia. Będziemy prowadzić konsultacje w tej sprawie. Bo choć sam pomysł przyspieszenia obowiązku szkolnego wydaje mi się ciekawy, uważam, że powinien być jeszcze poddany dyskusji. (PAP)