PolskaRoman Giertych tłumaczy ojca

Roman Giertych tłumaczy ojca

Cokolwiek można zarzucić mojemu ojcu - można się z nim zgadzać bądź nie zgadzać - natomiast cała moja rodzina przez ostatnie kilkadziesiąt lat na wszystkie możliwe sposoby walczyła z komunizmem
- powiedział w "Salonie Politycznym" Trójki Roman Giertych, lider Ligi Polskich Rodzin.

04.05.2005 | aktual.: 04.05.2005 15:58

Kamil Durczok: Zaczniemy od cytatu. "Panie Wałęsa pan jest po prostu zwykłym szubrawcem polskiej polityki. Szkodnikiem Polski. Szkodnikiem nas wszystkich". Pan wie, kto to powiedział, prawda?

Roman Giertych: To Zygmunt Wrzodak powiedział.

Kamil Durczok: Tak, w sobotę na kongresie. Chciałem się spytać, czy w miesiąc po śmierci papieża, to jest dobry ton na rozmowę między Polakami?

Roman Giertych: Kwestie sporów pomiędzy członkami, sympatykami i aktywistami "Solidarności", bo do takich na pewno należy pan poseł Zygmunt Wrzodak i oczywiście do takich należy Lech Wałęsa, to są kwestie, których ja nie chciałbym być arbitrem.

Kamil Durczok: Panie przewodniczący, jest spór, jest burda, jest kłótnia, jest awantura. To są istotne rozróżnienia także w rozmowie czy debacie publicznej.

Roman Giertych: Myślę, że to, co powiedział Lech Wałęsa: "psychole", poźniej te jego wszystkie działania związane z zawiadomieniami do prokuratury - to też było niepotrzebne. I to też się działo niestety już po 2. kwietnia w części, więc myślę, że spór, który się toczy w ramach, czy w łonie "Solidarności", w nim ja bym nie chciał być arbitrem. Ale jeżeli już bym miał być arbitrem, to bym powiedział, że w sensie merytorycznym na pewno w tym sporze rację ma Zygmunt Wrzodak.

Kamil Durczok: Czy to jest to, co zostało z nauk papieskich u pańskich działaczy?

Roman Giertych: Sądzę, że tego typu zbitka z pańskiej strony jest nieuczciwością.

Kamil Durczok: Dlaczego?

Roman Giertych: Dlatego, że nie można odnosić języka kampanii wyborczej, który w tej chwili zaczyna powstawać, bo zaczyna się kampania. Ta kampania będzie żądziła się swoimi prawami, jak każda kampania polityczna - niech pan poczyta, posłucha to, co się dzieje w Wielkiej Brytanii - ma określony język. I wcale nie ma się co dziwić, że ten język będzie ostry.

Kamil Durczok: Myślałem, że są zasady. A nie zasady i zasady wyborcze.

Roman Giertych: Ale jeżeli mówimy o zasadach, to te zasady obejmują obydwie ze stron.

Kamil Durczok: Kto jest głównym przeciwnikiem Ligi?

Roman Giertych: Na pewno przeciwnikiem Ligi Polskich Rodzin jest środowisko polityczne, które od szesnastu lat nie wypuściło władzy z ręki.

Kamil Durczok: Czyli?

Roman Giertych: Czyli grupa osób. Różnie jest to nazywane: "grupa trzymająca władzę", powiązanie służb specjalnych, biznesu i określonych środowisk politycznych. W każdym razie środowisko, które przemienia sobie różne szyldy partyjne, więc trudno go zdefiniować w sensie takim konkretnym. Na pewno część z tego środowiska znajdowała się w Unii Wolności. Teraz tworzy Partię Demokratyczną, SLD, Socjaldemokrację. To jest główny przeciwnik.

Kamil Durczok: Panie przewodniczący, a jak pan myśli: dla kogo Liga jest głównym przeciwnikiem?

Roman Giertych: Trudno mi jest na to pytanie odpowiedzieć.

Kamil Durczok: Bo czytam wypowiedzi: sobotnie, niedzielne, poniedziałkowe Jarosława Kaczyńskiego, który mówi, że pana ojciec zdradzał Polskę.

Roman Giertych: No właśnie to jest przenoszenie sporu merytorycznego, dotyczącego zarzutów wobec działań prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Warszawie, gdzie myśmy zarzucali panu prezydentowi, iż wszedł w 'układ warszawski' w ten sposób, że najpierw określone środowisko zwalczał, składał wnioski do prokuratury. Nawet kampanię wyborczą przeprowadził pod hasłami oczyszczenia Warszawy z 'układu warszawskiego', czyli ze środowiska Platformy Obywatelskiej powiązanej z SLD, aby w końcu wejść w ten układ, porozumieć się z tymi samymi ludźmi, których wysyłał do prokuratora, popartych zresztą przez niektórych radnych z Sojuszu Lewicy Demokratycznej i na tej bazie buduje dalszy program. Myśmy zakwestionowali to merytorycznie. Atak, który przeprowadził pan Jarosław Kaczyński wymaga porównania i paru słów powiedzenia. Cokolwiek można zarzucić mojemu ojcu - można się z nim zgadzać bądź nie zgadzać - natomiast cała moja rodzina przez ostatnie kilkadziesiąt lat na wszystkie możliwe sposoby walczyła z komunizmem.

Kamil Durczok: Żebyśmy wiedzieli, o czym rozmawiamy, to ja przypomnę, o czym powiedział Jarosław Kaczyński. Powiedział, że poseł Maciej Giertych powinien się tłumaczyć ze swojej przeszłości, "którą nazwę haniebną, bo niezależnie od tego z jakiej motywacji czy pseudomotywacji ideologicznej działał, jeśli czynił to, co on czynił zdradzał Polskę".

Roman Giertych: Właśnie. Więc ja przypomnę w paru słowach tę przeszłość, o której mówił pan Jarosław Kaczyński. Mój ojciec w 1945. roku został wywieziony przez dziadka razem kilkudziesięcioma innymi osobami z tak zwanego Ruchu Narodowego. Mój dziadek był bliskim przyjacielem, zwolennikiem i członkiem prezydium zarządu głównego Stronnictwa Narodowego, przyjacielem Romana Dmowskiego. Wyjechał z Polski dlatego, że groziła mu kara śmierci. Wielu jego bliskich przyjaciół zginęło tutaj po wojnie: pan Doboszyński i wielu, wielu innych. Do końca swoich dni do Polski wrócić nie mógł dlatego, że byłby prześladowany jako jeden z czołowych antykomunistów obozu emigracyjnego. Był oficerem walczącym w ramach rządu emigracyjnego. Był kurierem do Polski. Organizował statek, którym nadawał pierwsze radio, wolne radio, które po polsku nadawało do krajów komunistycznych. I mój ojciec po skończeniu Oxfordu i doktoracie w Ameryce, na polecenie mojego dziadka w 1962 roku wrócił do kraju po to, aby organizować Ruch Narodowy. I
przez 20 lat zorganizował cały szereg środowisk Ruchu Narodowego, które poźniej przekształciły się najpierw w Stronnictwo Narodowe, a potem w Ligę Polskich Rodzin.

Kamil Durczok: A panie przewodniczący, pan wie, że Jarosław Kaczyński nie z tego czyni zarzut?

Roman Giertych: Ja wiem. Pan Jarosław Kaczyński czyni zarzut z tego, iż w roku 1987 mój ojciec przyjął zaproszenie do Rady Konsultacyjnej.

Kamil Durczok: Zaproszenie od generała Jaruzelskiego?

Roman Giertych: Tak jest. Otóż trzeba pamiętać o jednej rzeczy. W Radzie Konsultacyjnej zasiadali przedstawiciele obozu rządowego oraz ludzie Kościoła. Taki był klucz powołania do Rady Konsultacyjnej. Wówczas mój ojciec był wiceprzewodniczącym Rady Prymasowskiej i był utożsamiany jako człowiek Kościoła. Pół roku potem jak został powołany do Rady Konsultacyjnej, na zaproszenie Ojca Świętego był jedynym polskim audytorem świeckim na synodzie, który napisał adhortację Christofides lays.

Kamil Durczok: Dobrze. I pan to powiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu?

Roman Giertych: Przecież on to doskonale wie. Na czym polega problem pana Jarosława Kaczyńskiego? Otóż strona kościelna w Radzie Konsultacyjnej nie zgodziła się na gubą kreskę i nie zgodziła się na oddanie władzy po wyborach w ręce komunistów. Czyli na to, na co zgodziła się strona opozycyjna - KORowska - przy Okrągłym Stole.

Kamil Durczok: Chce pan powiedzieć, że pański ojciec, zasiadając w Radzie Konsultacyjnej, był bardziej radykalnym opozycjonistą niż Jarosław Kaczyński?

Roman Giertych: Ależ oczywiście, bo się nie godzili na grubą kreskę i nie godzili się na to, aby doprowadzić do sytuacji, w której nomenklatura się uwłaszczy majątkiem.

Kamil Durczok: I to jest ten powód, dla którego jest tak bardzo atakowany?

Roman Giertych: Siła-Nowicki, który był w Radzie Konsultacyjnej, szef Stronnictwa Pracy, mój ojciec jako przedstawiciel Ruchu Narodowego i wielu innych, to była ta prawica, która nie była się w stanie porozumieć z Jaruzelskim i Kiszczakiem tak, jak się porozumiał pan Kaczyński. I zarzut, który jest formułowany ze strony uczestników Okrągłego Stołu wobec tych, którzy się nie zgodzili na grubą kreskę jest zwykłą podłością. A ja apeluję do Lecha Kaczyńskiego, do prezydenta Warszawy, żeby zrobił to, co obiecał. Zrobił to, co mój ojciec, czyli opublikował swoją teczkę z IPN. Mój ojciec został uznany za pokrzywdzonego przez komunistyczne służby. Inwigilowało go 27 agentów SB. Miał podsłuchiwane rozmowy, korespondencję. To wszystko można wyczytać z jego teczki.

Kamil Durczok: Przy całym szacunku, panie przewodniczący, jak wielu innych ówczesnych opozycjonistów, którzy w tym samym czasie siedzieli w więzieniu.

Roman Giertych: To prawda. Natomiast Lech Kaczyński obiecał publicznie, że opublikuje swoją teczkę, jeśli uzyska status pokrzywdzonego, z IPN-u. Niech to zrobi. Jeden z historyków powiedział, że kluczem do zrozumienia tego, co się dzieje w Polsce przez ostatnie 16 lat są teczki uczestników Okrągłego Stołu. I my czekamy na teczkę Lecha Kaczyńskiego.

Przeczytaj cały wywiad: Salon polityczny Trójki

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)